24 lutego 2011
12 lutego 2011
Soul food.
Tym razem z okazji zbliżających się walentynek kilka słów o miłości.
Amor vincit omnia!
Da leugst du, spricht Pecunia
Denn wo ich Pecunia nicht bin
Da kommt Amor Selten hin!
08 lutego 2011
Zakaz.
Na zdjęciu zakaz ruchu pojazdów o masie przekraczającej 12 ton, lub jak kto woli ograniczenie prędkości do 12 ton na godzinę. Pod spodem 12 tabliczek zaczynających się od słów "nie dotyczy". Zdjęcie jest z telefonu stąd kiepska jakość. Na pierwszych 11 wymienione są firmy, na ostatniej jest napisane nie dotyczy przewozu płodów rolnych. Muszę przyznać, że znaku z taką ilością "wyjątków" jeszcze nie widziałem. Nie widziałem także tak dobrze i szczelnie "zagospodarowanego" znaku. Ciekawe co się stanie, gdy w okolicy przybędzie jeszcze jedna firma, dla której trzeba będzie zrobić wyjątek?
01 lutego 2011
Religie świata łączcie się.
Niedawno dowiedziałem się, że Czesi chcą uznania Jediizmu za oficjalną religię. Muszę przyznać, że niewiele wiem o Jediizmie (mam nadzieję, że tak to się pisze), w artykule możemy przeczytać, że wiara Jedi to wyznanie synkretyczne, łączące w sobie m.in. cechy chrześcijaństwa, buddyzmu i zen.
Ciekawa koncepcja, niemniej jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to kolejny niezdrowy twór. Nie zrozumcie mnie źle. Oczywiście każdy ma prawo do własnej wiary, jakkolwiek dziwna by ona nie była. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko brać na poważnie "religię" mającą swe korzenie w filmie z gatunku western w kosmosie.
Refleksje na temat ludzi chcących być Jedi przywiodły mnie ponownie do refleksji na temat religii w ogóle. Kolejny raz doszedłem do tego samego wniosku. Problem nie leży w religii jako takiej. Nieważne jaka to religia. Nie chodzi o to czy ktoś jest wyznawcą islamu, buddyzmu, judaizmu, katolicyzmu, zen, hinduizmu, konfucjanizmu, sikhizmu, jedi, czy też latającego spaghetti. Nie. Wcale nie chodzi o to jak nazywasz swojego Boga, jak często się do niego modlisz i jakiego mięsa nie jesz.
Więc o co chodzi? Najnormalniej w świecie o to jakim jesteś człowiekiem. Koniec i kropka. Tu leży pies pogrzebany. Nidy nie chodziło o religię. Mam jeden prosty argument potwierdzający moją tezę (tak tylko jeden). Nasza natura jest taka, że lubimy się nawzajem tępić na różne sposoby. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to jedna z naszych ulubionych rozrywek. Minęły tysiące lat, a nasza natura nie uległa zmianie - środki za pomocą, których możemy odsyłać bliźnich na łono ... (wpisz odpowiednie bóstwo w zależności od wiary lub pozostaw to miejsce puste jeśli w nic nie wierzysz) - zdecydowanie. Chcę przez to powiedzieć, że religia jest tylko pretekstem, bo w gruncie rzeczy nie chodzi o Boga, kolor skóry, itd. Często chodzi o pieniądze, ziemię i o to, że lubimy się mordować i jako gatunek w większości składamy się z debili. Recepta na katastrofę, która sprawdza się od zarania dziejów. Myślę, że wszyscy, którym się wydaje, że tak bardzo w coś wierzą, że warto za to mordować powinni w końcu zjednoczyć się pod sztandarem jednej religii, która de facto zawsze była najpopularniejszą religią na świecie. Religia ta nazywa się debilizm. Jej założenia są banalne - hołdowanie własnej głupocie. Pewnie dlatego ma tak wielu wyznawców.
Subskrybuj:
Posty (Atom)