24 grudnia 2009

Rzeź debilątek

...czyli o polskim szkolnictwie raz jeszcze.
Zachęcam do zapoznania się artykułem dotyczącym wprowadzenia obowiązkowej matury z matematyki.

Co czwarty polski maturzysta, jak pokazały wyniki tegorocznej próbnej matury, nie umie rozwiązywać zadań z matematyki na poziomie podstawowym. 24% oblało egzamin, nie przekroczywszy progu wymaganego minimum punktów, czyli 30%. – Na prawdziwej maturze będzie jeszcze gorzej. Przewiduję, że może ją oblać nawet co drugi uczeń

Nie będę się zbytnio rozpisywał, ponieważ liczby mówią same za siebie, a artykuł pomimo tego, że może nie jest wyczerpującą analizą problemu, to daje dość dobry obraz beznadziejnego poziomu zarówno polskiego szkolnictwa jak i uczniów. Powtórzę: polski system szkolnictwa jest do dupy!
Niestety, jak zapewne większość z Was wie, nie stanowi on niechlubnego wyjątku, lecz przykrą normę. Świetnie wpisuje się krajobraz wszechobecnej, polskiej dupowatości. Jeśli nie przebudzimy się z chocholego tańca, to niedługo obudzimy się z ręką w nocniku, co niestety także nie będzie niczym nowym.

Dlaczego polski system edukacji uporczywie obniża poziom i przyczynia się do hodowli półanalfabetów? Dlaczego każda reforma daje skutki odwrotne od zamierzonych? Z pominięciem opcji, która zakłada właśnie takie skutki. Szkolnictwo od podstawówki przez gimnazjum po liceum jest w większości przypadków przykrym żartem, tragikomiczną szopką. Co gorsza, szopka ta wcale nie kończy się na szkolnictwie średnim. Dumnie zwane szkolnictwo wyższe (często będące wyższym tylko z nazwy) także jest jej częścią. Opłakany poziom większości polskich uczelni na wespół z prywatnymi Mc Uczelniami będącymi prawdziwą fabryką debili z dyplomem dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy polskiej edukacji.

Wróćmy jednak do matur. MEN twierdzi, że matura z matematyki zdziała cuda zarówno dla przyszłych studentów jak i dla polskiej gospodarki już teraz cierpiącej na deficyt inżynierów, przynajmniej takie odnoszę wrażenie słuchając wypowiedzi ludzi z ministerstwa. Fajnie by było gdyby tak było, ale nie oszukujmy się, realny świat rządzi się trochę innymi prawami niż chore umysły kolejnych ekip rządzących, nieważne jaką ideologią wycierają sobie aktualnie mordy. Cudów nie będzie. Po pierwsze dlatego, że cofnięcie postępującego odmóżdżenia młodych pokoleń jeśli miałoby się udać, to będzie długotrwałym i trudnym procesem. Po drugie, musiałaby istnieć realna wola, by taki proces zapoczątkować, a tej jak na razie ze świecą szukać.

Jeśli ktoś mógłby mi wytłumaczyć dlaczego i jak to się stało, że próg zdawalności na maturze wynosi 30%, to będę wdzięczny. Do tej pory nie potrafię się oswoić z tym faktem. Jak również z faktem, że pomimo tego żałośnie niskiego progu jest masa ludzi, dla których zdanie matury okazuje się zadaniem zbyt trudnym. Wiem, że jedynie nieskończony jest wszechświat i ludzka głupota, a co do tego pierwszego, to nie można być pewnym, no ale, litości... 30%....
Zadania na maturze z polskiego, do których są podane, gotowe fragmenty tekstu, na podstawie, którego można pracować. Zadania z matematyki, których część będzie miała charakter zamkniętych? [...] kiedy nie potrafili rozwiązać zadania z puli zadań zamkniętych, podstawiali kolejno do treści zadania jedną z czterech wymienionych odpowiedzi [...]
Nietrudno przewidzieć, że efektem tej co najmniej dziwnej polityki wobec nieuków (obniżanie wymagań, zamiast podnoszenia poziomu edukacji) będzie jeszcze większe rozplenienie się i tak już wszechobecnego schematu "debil nade mną, debli pode mną". Można też będzie z całą pewnością trawestować i mówić: debili i nieuków banda. Co ja gadam! Już można! Niech żyje przeciętność, Prl bis babe! Albo i nie bis. Prl ciągle żyw, na swój sposób, w naszej mentalności...

"A jeśli Polska, to ta oszczana klapa właśnie"?

Zmieniamy temat. Krótko o szczycie klimatycznym. Belgijska prasa ubolewa nad kształtem "porozumienia" wypracowanego w wyniku szczytu. Szczyt sam w sobie był bardzo ciekawym wydarzeniem w kategoriach zjawiska geopolitycznego. Po części ukazał on jak hipisowskie mrzonki, pomimo tego, że wszechobecne i popularne nie mają szans w konfrontacji z murem zbudowanym z żywej gotówki. Komentarze pojawiające się w światowej prasie także, jak to zazwyczaj bywa, dawały wiele do myślenia. Pragmatyczne, suche i profesjonalne niemieckie, przepełnione obawami - z krajów "rozwijających się", te z USA, nieco kosmiczne.... Do wyboru do koloru. A te belgijskie? Cóż...

Zdaniem gazety, konferencja w Kopenhadze pokazała, że nie da się zjednoczyć bogatych i biednych krajów świata wokół jednego celu. - Panie i Panowie - przyszli laureaci nagrody Nobla, a jeśli nie, to nagrody wielkiego DUH....

Na koniec coś o Polonii w USA. Przyjaciele 24-letniego Polaka, który zginął od kul amerykańskiej policji nie wierzą, że mężczyzna mógł terroryzować siekierą ulice Des Plaines w stanie Illinois. Nie wiem jak Wam, ale mi po przeczytaniu tego zdania od razu przed oczami stanął następujący obraz: starsza Pani przed kamerami proszona o komentarz na temat swojego sąsiada, który okazał się być mordercą, mówi "to był taki miły, młody człowiek, zawsze mi się kłaniał". Choć po części rozumiem, że czasem ciężko uwierzyć w to, że ktoś kogo się zna i uważa za spokojnego mógł nagle zacząć latać z siekierą po ulicy, to nie zmienia faktu, że takie rzeczy się zdarzają. Ludziom po prostu czasem odbija i tyle. Zresztą, co to znaczy kogoś znać?
Współlokator zastanawia się również dlaczego nie oddano strzału ostrzegawczego i dlaczego nie postrzelono go np. w rękę lub w nogę, tylko od razu dostał strzały w klatkę piersiową.
A mnie zastanawia, jak można być tak pozbawionym wyobraźni jak rzeczony współlokator.
Sprawa opisana jest zdawkowo, więc nie chciałbym wyciągać pochopnych wniosków, ale czy tak trudno jest sobie wyobrazić sytuację, w której jesteśmy policjantem wezwanym do interwencji, na którego wybiega facet z siekierą? Sam nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie zazdroszczę nikomu kto był. Coś mi jednak mówi, że jak wyskakuje na Ciebie facet z siekierą, to nie bawisz się w strzały ostrzegawcze i, że strzały w nogi itp. sprawdzają się głownie w filmach. Wydaje mi się także, że zdecydowana większość ludzi sięgających po broń po to, aby odeprzeć atak strzela tak żeby zabić. I wcale im się nie dziwię.

16 grudnia 2009

Grzeszne myśli.

Na początek informacja o poczynaniach sług szatana vel swołoczy z Gówno Prawdy. We Wrocławiu trwa batalia o nadanie alei spacerowej imienia rotmistrza Witolda Pileckiego. Niektórym jednak patron się nie podoba. W tym publicystce lokalnej „Gazety Wyborczej”.
Jakoś mnie to nie dziwi. Wybiórczej nie podoba się nic co związane z patriotyzmem, bo to przecież trąci zaściankiem, a na to nie możemy sobie pozwolić! A już na pewno nie postępowa swołocz z Wybiórczej.
Murem przeciwko Pileckiemu stanęła lokalna „Gazeta Wyborcza”, poświęcając inicjatywie serię artykułów. Publicystka wrocławskiej „Wyborczej” Beata Maciejewska argumentuje, że „na Starym Mieście powinny obowiązywać nazwy historyczne, a jeśli nie można do nich wrócić, należy się dostosować do dawnych obyczajów nazewniczych”.
Ja także jestem za dostosowaniem się, choć powinienem powiedzieć przywróceniem dawnych obyczajów. Dla ścisłości dodam, że tylko niektórych, gdyż tak jak jedyna słuszna gazeta bywam wybiórczy. Całym sercem popieram dawny obyczaj polegający na karaniu zdrajców. Wróćmy więc do tej pięknej świeckiej tradycji i niech na drzewach w końcu zawisną komuniści i ich klakierzy. Do takich obyczajów miłośnicy czerwonego, nomen omen, fallusa belzebuba skupieni w antypolskiej gazecie wybiórczej pewnie nie mają ochoty powracać? Pewnie woleliby, aby aleja została nazwana imieniem Mi... Mii... Miii... Michnika... Adama zresztą.

Skoro rytualne biczowanie GW mamy z głowy, to czas na dawkę science-fiction. Polityka liberalna, daleka od protekcjonizmu, uchroniła Polskę przed recesją - mówił minister finansów Jacek Rostowski [...] + Myślę, że to dzięki temu, że kontynuowaliśmy politykę liberalną i wolnorynkową, Polska jest jedynym państwem europejskim, które nie zaznało kryzysu światowego. Rozumiem, że PO lubi propagandę sukcesu, przepraszam politykę, wszak co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale musi pamiętać, że nie każdy ma dostęp do tak dobrego towaru jakim raczy się ekipa PO. Napisałem science-fiction, lecz po chwili zastanowienia lepiej by chyba było napisać tragicomic political-fiction. Drogie PO - za dużo "miodku", oj za dużo...

A propos tak zwanego good shit - znów zrobiło się ciekawie za sprawą Piesiewicza i filmu, w którym dla odmiany występuje nie jako scenarzysta, lecz gra w nim główną rolę.



Jak widać Piesiewicz wyznaje zasadę "Coco Jambo i do przodu!" Pomimo tego, że wyznawców tejże zasady jest wielu, to zachowanie Piesiewicza przedstawione na filmie spotkało się negatywnym odzewem. Wiele osób uważa, że senatorowi oraz "autorytetowi moralnemu" takie zachowanie nie przystoi. Pamiętajmy jednak, że jak mówi porzekadło "każdy kij ma dwa końce", a na drugim końcu kija znajdują się osoby, które solidaryzują się z Piesiewiczem. Jedną z tych osób jest Maleńczuk, który powiedział co wiedział: Krzysztof Piesiewicz to wybitny artysta, a artystom więcej wolno. A tym krajem rządzi stara baba, kołtun i kler uzurpujący sobie prawo do moralnych wyroków. Jak dobrze, że tego prawa nie uzurpują sobie muzycy po zawodówce, to by dopiero było! Wiem, że "artysty" in gremio uważają, że mają carte blanche na dziwactwa, prowokacje, ćpanie, pieprzenie nastolatek w dupę itd., jednakże powinni być świadomi tego, że są w błędzie i to w dość poważnym. Nie Panie Maleńczuk, artystom wolno tyle samo co każdemu innemu obywatelowi, bo co do zasady każdy jest wobec prawa równy. Ta sama zasada znajduje odzwierciedlenie w odniesieniu do oceny zachowań ludzi piastujących pewne stanowiska oraz aspirujących do pewnego miana. Jak mawiali drzewiej noblesse oblige...
Tylko gdzie to noblesse?

10 grudnia 2009

Którędy do domu?

Znów oddałem się refleksjom spod znaku Nie pytaj o Nią...
W wyniku czego przypomniałem sobie znakomita piosenkę wykonywaną przez
Ester Phillips.

Nosi ona tytuł "Home is where the hatred is".
Nic dodać, nic ująć...

Junkie walking through the twilight
I'm on my way home
I left three days ago, but no one seems to know I'm gone
Home is where the hatred is
Home is filled with pain and it,
might not be such a bad idea if I never, never went home again

stand as far away from me as you can and ask me why
hang on to your rosary beads
close your eyes watch me die
you keep saying, kick it, quit it,
Lord, but did you ever try
to turn your sick soul inside out
so that the world, so that the world
can watch you die

home is where I live inside white powder dreams
home was once an empty vacuum that's filled now with my silent screams
home is where the needle marks
try to heal my broken heart
and it might not be such a bad idea if I never, never went home

stand as far away from me as you can and ask me why
hang on to your rosary beads
close your eyes to watch me die
you keep saying, kick it, quit it,
Lord, but did you ever try
to turn your sick soul inside out
so that the world, so that the world
can watch you die


08 grudnia 2009

Moc siarki i nie tylko.

Na
zdjęciu obok produkt, który z pewnością zainteresuje
panie. Tonik antybakteryjny do twarzy o wszystko mówiącej nazwie "Siarkowa moc" - jedyne 10,99.
Marketing po kilku głębszych, czy może Siarkopol poszerza gamę produktów?

Teraz coś z innej beczki. Nie sądziłem, że to powiem, ale powoli zaczyna rodzić się we mnie sympatia do Jacykowa!
Głownie za sprawą wywiadu jakiego ostatnio udzielił Dziennikowi.pl Padają tam stwierdzenia, z którymi ciężko mi się nie zgodzić, co więcej padają z ust osoby otwarcie deklarującej bycie gejem. Jakie to stwierdzenia?
Faceci, którzy w tej chwili zdecydowaliby się wspólnie wychowywać dziecko, musieliby być skończonymi sku….ami i egoistami.
i
[...] moim zdaniem środowisko polskich homoseksualistów to najbardziej nietolerancyjna społeczność w naszym kraju.
Powiedzcie, że nie należy mu się pół litra?

Z cyklu po drugiej stronie lustra. Pijany kierowca (2,2 promila) jechał pod prąd, spowodował wypadek, został zatrzymany przez Policję, sąd uznał, że nie zachodzi potrzeba zastosowania środka zapobiegawczego w postaci aresztu. Brawo sąd! Areszty i tak przepełnione, a jazda po pijaku... Nie pierwszy, nie ostatni, tym razem nikt nie zginął - po co areszt? Ciekawe czy szanowny sąd (tfu!) doszukał by się przesłanek do zastosowania aresztu, gdyby tenże kierowca podczas swej przejażdżki wjechał w syna/wnuka/żonę sędziego? Państwo prawa? Z takimi debilami w sądach - not in a million years...

Na koniec coś spod znaku Folwarku zwierzęcego, czyli demokracja jest ok, dopóki jest taka jak nam pasuje. Liga Arabska, UE, USA na wespół ze strażnikami demokracji nie kryją oburzenia z wyników referendum przeprowadzonego w Szwajcarii. W czym rzecz? W tym, że Szwajcarzy opowiedzieli się w nim przeciwko budowie nowych minaretów!

Sekretarz generalny Ligi Arabskiej Amr Mussa potępił wynik referendum i wyraził nadzieję, że będzie on zniesiony na drodze prawnej.

Carl Bildt - minister spraw zagranicznych Szwecji, sprawującej obecnie rotacyjne przewodnictwo Unii Europejskiej - postawił z kolei pod znakiem zapytania dalszy sens działalności biur ONZ na terytorium Szwajcarii.

"Haniebny głos za nietolerancją" - tak nazwał zakaz liberalny "New York Times" w swoim artykule redakcyjnym. Możemy tylko mieć nadzieję, że zakaz zostanie szybko zakwestionowany i sądy szwajcarskie znajdą sposób pozbycia się go"


Yippy kai yay! Demokracja? Tak! Demokracja, która nie idzie w parze z PC? Nie! Bo jak ludzie zadecydują niezgodnie z JEDYNĄ RACJĄ to pieprzyć demokrację. Unieważnić! Bo nie będziesz miał demokracji ni zdania swojego jeśli nie będzie ono PC! Warto wspomnieć tylko, że referendum jest instrumentem tak zwanej demokracji bezpośredniej! Przypominam o tym fakcie głównie tym bezkrytycznie zakochanym w demokracji, której nota bene zazwyczaj i tak nie pojmują...