20 października 2009

Prasówka.

Zacznę od radosnego akcentu zza Odry. Jeżeli ktoś ciągle ma wątpliwości co do tego jaki stosunek (nota bene niezmienny) mają do nas Niemcy, to najwyższy czas na to, aby je rozwiać. Niemiecki rząd odmawia uchylenia hitlerowskiego dekretu o likwidacji mniejszości polskiej w tym kraju.
Dlaczego? Bo w świetle niemieckiego ten przepis nie obowiązuje, więc nie ma sensu go uchylać... O ile przepis ten mógł stracić swoją moc prawną, to czy uchylenie go rzeczywiście byłoby pozbawionym sensu? Pewnie dla wielu Niemców tak. Z całą pewnością dla wielu Polaków taki gest miałby nie dość, że sens, to i kolosalne znaczenie. Kto by się jednak przejmował Polakami? Z pewnością nie Niemcy.

Powyżej kolejna odpowiedź na pytanie "Dlaczego nie lubię Niemców"? A oto odpowiedź na pytanie "Dlaczego nie lubię Francuzów"? [...] Polacy to najbardziej antysemicki naród, a inni goście dorzucili jeszcze, że jesteśmy najbardziej antyeuropejskim krajem. Oczywiście, nie ma co do tego wątpliwości. Nie od wczoraj powszechnie wiadomo, że każdy Polak wyssał nienawiść do Żydów z mlekiem matki (tak jak każdy Francuz bycie pipą). Prześladowanie Żydów w Polsce ma bardzo bogate tradycje, które (jak się pewnie niedługo okaże) sięgają paleolitu. Od Piastów przez Jagiellonów aż po Poniatowskiego mordy i nagonki na Żydów stały na porządku dziennym jako ulubiona rozrywka polskiego dworu, polskich miast i wsi. No i nie zapominajmy o "polskich obozach koncentracyjnych"! (Nie niemieckich dla niepoznaki nazywanych nazistowskimi - tak jakby owi naziści nie posiadali narodowości). Nie dziwota więc, że nawet będąc członkiem zjednoczonej Europy Polska usilnie hołduje swoim antysemickim tradycjom i ciągotkom a w dodatku jest antyeuropejska! I tak lepsze to niż być francuską pipą! Lepiej zbudujcie sobie drugą linię Maginota - tym razem dla ochrony przed arabusami, choć pewnie tak jak i ta poprzednia na niewiele wam się zda. A tak na marginesie, to Francja jest niby wzorem tolerancyjnego, filosemickiego państwa? Oczywiście, że nie! Choćby dlatego, że Francja to nie prawdziwe państwo!!!

Jak już wspomniałem, każdy Polak to antysemita z dziada pradziada, a jak każdy to i ja też. Antysemitą będąc pozwolę sobie na antysemicki komentarz dotyczący szoah. Wyobraźcie sobie, że ktoś ośmielił się zadać pytanie (nie pierwszy raz zresztą) Czy zagłada Żydów była wyjątkowa? Pewnie jakiś antyeuropejski antysemita! Pewnie Polak! Na stos z nim! Kurde, niestety nie, nie tym razem! Nad wątpliwą wyjątkowością szoah zastanawiał się Nicolas Zomersztajn z belgijskiego stowarzyszenia żydowskiego CCLJ. Choć niewątpliwie istnieją Żydzi będący antysemitami, to w tym przypadku ciężko szermować argumentem jakim jest antysemityzm, po to by zbesztać przeciwnika i odebrać mu prawo do wypowiadania się na dany temat. Argument ten nie padł, padły za to słowa krytyki pod adresem Zomersztajna, co nie powinno dziwić, jak tu nie krytykować kogoś, kto podważa czyjąś rację bytu, podnosi rękę na dogmat, neguje sine qua non czyjegoś istnienia? Nie wiem, czy pan Zomersztajn jest historykiem. Jeżeli jednak jest, to bardzo złym. Holokaust był bowiem wydarzeniem całkowicie wyjątkowym, czymś, co nie ma żadnego odpowiednika w dziejach świata – powiedział „Rz” Efraim Zuroff, znany „łowca nazistów”, szef Centrum Szymona Wiesenthala.
Także nie wiem czy Zomersztajn jest historykiem, ja nim nie jestem, wiem, że Zuroff jest - o ile nie wiem czy jest on dobrym czy złym historykiem, to chyba jednak niezbyt bystrym. Cóż takiego ośmielił się powiedzieć Zomersztajn? "Organizowanie zawodów, które ludobójstwo było gorsze, nie ma sensu". I chwała mu za to! Konia z rzędem i pól litra! (I rękę księżniczki!) Zuroff chyba nie dostrzega tego, że nikt nie chce spierać się o historię, czy fakty sensu stricte. (Choć nie wiem, czy mogę przestawiać takie wnioski będąc gojem i nie będąc historykiem). Czy można wycenić cierpienie? (Widać niektórzy mogą i w dodatku chcą mieć na to pełną wyłączność). Jak określić kto więcej wycierpiał? Liczbami ofiar? Sposobem mordu? Ideologią, która mu przyświecała? NIE. Dla mnie to wszystko nonsens. Powiem więcej, jest to brak szacunku dla tych, którzy zginęli, bo z pewnością nie ginęli po to, aby potem stać się kartą przetargową w partii rozgrywanej przez ich potomnych. No ale jak tu dyskutować z takim stwierdzeniem: Holokaust jest wydarzeniem o skali tak apokaliptycznej, że nie można go zestawiać z niczym innym. Chłop swoje, baba swoje, to ja też swoje, czemu nie!
“You are not special. Your are not a beautiful or unique snowflake. You are the same decaying organic matter as everything else”.

Czas na polskich urzędników. Chciałbym z tego miejsca zapewnić, że jestem głęboko przekonany o tym, że poziom ich głupoty jest tak apokaliptyczny, że naprawdę ciężko go zestawić z czymś innym. Żyją sobie nasi kochani urzędnicy jak pączki w głupocie i jest im dobrze. Niestety, trzeba pamiętać o tym, że wszystko co dobre może się skończyć. Nad pączkami nadzianymi głupotą zaczęło krążyć widmo bata na nich kretyńskie poczynania. Bat ten miałby przybrać formę kar finansowych za bezprawne decyzje. Pośród aromatu kawusi, sernika, tomiwisizmu i spychologii powiało grozą! Projekt ustawy o odpowiedzialności materialnej urzędników za bezprawne decyzje, wystraszył i zmobilizował skarbowców [...] Domagają się oni od swego szefa - Jacka Rostowskiego - objęcia pracowników polisą OC, opłacaną z... funduszy resortu finansów. Niezłe, co? Polisa od odpowiedzialności urzędnika z naszych pieniędzy. Przecie to się w pale nie mieści. Odpowiedzialność finansowa może spadać na urzędników nawet wtedy, gdy ich wina będzie wątpliwa. A urzędników po prostu nie stać na opłacenie adwokata, o ewentualnym zapłaceniu odszkodowania już nie wspominają.
A na co stać ludzi, których z większa lub mniejszą premedytacją zniszczyliście, zadaliście sobie to pytanie? To po pierwsze, po drugie, to moim zdaniem wspomniana wina rzadko kiedy jest wątpliwa.

Na koniec zachęcam do lektury całkiem fajnego artykułu, będącego kolejnym potwierdzeniem mojej tezy "Polski system szkolnictwa jest do dupy".

10 października 2009

Po której stronie?

Lobby żydowskie w Wielkiej Brytanii (yeah babe, 5 o` clock hate time) obawia się europosła Michała Kamińskiego, który to jako członek PIS znajduje się w jednej partii w parlamencie UE z Torysami. Jak powszechnie wiadomo PIS to partia skrajnie prawicowa, żeby nie powiedzieć nacjonalistyczna, skupiająca jedynie niepostępowych oszołomów, o zgrozo często wyznania rzymsko katolickiego i rzecz jasna antysemitów! Mając na uwadze powyższy fakt, trudno się dziwić, że 5 o` clockowi Żydzi boją się Kamińskiego. Nie wiem czym konkretnie tak ich przeraża jego osoba, podobnież tym, że w jego przeszłości mogą być jakieś "ciemne" strony - cóż nie bez kozery mówi się, że strach ma wielkie oczy!
Nie może się jednak równać z głupotą! Żydzi nie są jedynymi mieszkańcami wysp, którym nie podoba się współpraca Torysów z PIS. Grupa aktorów na czele z komikiem i prezenterem radia oraz telewizji BBC Stephenem Fry'em wystosowała na ręce lidera Konserwatystów list. No proszę, list protestacyjny! Symptomatyczne, nieprawdaż?
Na uwagę zasługuje nie tyle sam list, co wywiad jakiego udzielił Fry w Channel 4 i poglądy jakie w nim zaprezentował. Fry zaatakował rzekomy wzrost tendencji prawicowo-nacjonalistycznych w Polsce. - Pamiętamy, po której stronie granicy był Auschwitz - powiedział. Oto złote myśli pedzia cyklofrenika. Nie wiem czy Fry tego dnia zapomniał wziąć rano różowe pigułki, wiem za to, że skoro ma tak dobrą pamięć, to powinien też zakodować sobie, po której stronie jego sodomickiego tyłka może znaleźć się polski but,(choć nie wiem jakim stopniu byłoby to dla niego karą) a tych w UK ciągle nie brakuje! To po pierwsze, a po drugie (co niestety tyczy się większości angoli) polecam korepetycje z historii - you ignorant 5 o` clock wanker!

07 października 2009

Z serii priceless!

Jak dla mnie coś co można umieścić w kategorii bezcenne, choć można za niego zapłacić kartą :)
Oto na co natknęliśmy się na półce z alkoholami w jednym z marketów - napój winopodobny "Ziomal żołądkowy".
Tym razem zdrowy rozsądek wziął górę nad ciekawością, dlatego też nie mogę podzielić się wrażeniami po konsumpcji.


06 października 2009

Co jeść?

Zapraszam do zapoznania się ze wskazówkami co jeść i pić, by się nie zestarzeć - nota bene cieszącymi się niesłabnącą popularnością. Nie ma się czemu dziwić, w końcu, kto by nie chciał dobrze wyglądać i długo żyć?
Cudownych diet jest cała masa, inna na każdy dzień tygodnia, często jedna głupsza od drugiej, mało która skuteczna, prawie każda w jakiś sposób zabawna. Od siebie dodam, że wierzę, iż jedyną słuszną dietą (w wąskim znaczeniu tego słowa) jest dieta NIE ŻREĆ. Wspomniany powyżej poradnik także dostarcza sporo rozrywki.

Pkt. 1:
białe pieczywo lepiej zastąpić chlebem razowym lub brązowym ryżem. O ile zastąpienie chleba białego razowym jest dla mnie w 100% zrozumiałe i wykonalne, to konia z rzędem temu, kto mi powie jak mam sobie zrobić kanapkę z brązowego ryżu.

Pkt. 2: Krieger szczególnie poleca sałatkę ze szpinaku, czosnku i szalotek skropioną sosem winegret z dodatkiem orzeszków pini. Fajnie, ale w Polsce nie ma zwyczaju jedzenia lunchu (może dlatego, że nie ma na to czasu), a poza tym to czosnek na lunch, a potem do obsługi klienta...
Dalsze punkty, Orzechy i pestki (1/3 filiżanki dziennie), Odtłuszczone mleko i jogurty (pół litra dziennie), Herbata (co najmniej cztery filiżanki dziennie). Wszystko ok, ale kto ma na to czas i pieniądze? Chyba nie ulega wątpliwości, że przeciętny pracujący Polak nie i jeszcze długo, długo nie, że o chęciach nie wspomnę. Denerwuje mnie wymyślanie miliona diet cud oraz cudownych porad dotyczących niemal każdej dziedziny życia, które "zwykli" ludzie mogą sobie wsadzić w wiadome miejsce. Pomijając fakt, że nikt przy zdrowych zmysłach i choćby przeciętnym intelekcie nie sądzi chyba, że stosując którąś z "diet gwiazd" będzie wyglądał tak jak one.

Wyżej opisane zjawisko jest symptomatyczne dla czasów w jakich żyjemy. Robi się ludziom gówno z mózgu (tym, którzy go jeszcze mają), pakuje im do łba tysiąc potrzeb, to co powinni osiągnąć, jak wyglądać... Szybko jednak okazuje się, że to se ne da! Wtedy pojawia się w TV "ekspert" jako żywo 2 dni wcześniej sprowadzony na ziemię z jakiegoś bardzo odległego miejsca i mówi jak żyć, jeść, ubierać się i spółkować by dołączyć do niego i pławić się w błogostanie po wsze czasy. Nie mam wątpliwości, że tego typu sprzedawcy złotych rad zastąpili ryżem nie tylko chleb ale i zawartość głowy...

03 października 2009

Rewitalizacja.

Trójmiasto.pl donosi o tym, że UE sypnie jurkami na rewitalizację najbardziej zaniedbanych dzielnic Gdańska, takich jak: Nowy Port, Letnica, Dolne Miasto, czy Dolny Wrzeszcz. Każda z dzielnic ma swój projekt i pomysł na rewitalizację, ten który okaże się najlepszy dostanie worek jurków, proste. Pomysł tak potrzebny jak i zacny, bo chyba nie można zaprzeczyć, że tym dzielnicom przydałby się mały "retusz". Jak to jednak zwykle bywa nasuwa się wiele wątpliwości. Wiele bardzo słusznych wątpliwości, takich jak "Co z tego, że zostaną odnowione domy, jeżeli za chwilę zostaną zniszczone"? Chyba ciężko nie zgodzić się i nie dostrzegać tego, że nowe chodniki, ławki i elewacje budynków nie są w stanie zmienić charakteru tych dzielnic, że byłby to zabieg nie dość, że czysto kosmetyczny, to w dodatku nietrwały. O dziwo problem ten dostrzegają "włodarze" vide urzędnicy, którzy rewitalizacją chcą objąć nie tylko budynki ale także społeczność lokalną.
Dlatego też program rewitalizacyjny ma pomóc przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu, ma aktywizować zawodowo, poprawić stan bezpieczeństwa, ale przede wszystkim zmienić sposób myślenia mieszkańców tych dzielnic. Nie można remontować domów, jeżeli ci ludzie będą je zaraz niszczyli. Musimy ich przywrócić do życia w społeczeństwie. No i pięknie. Dobre założenie, pytanie tylko jak je zrealizować? Na to także jest plan! Uwaga: "Organizacje, które będą realizować program w gdańskich dzielnicach mają różne pomysły, jak to osiągnąć - od klubo-kawiarni po terapię przez sztukę". W tym momencie cały plan idzie w pizdu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mam jakikolwiek sensowny pomysł na to jak "przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu" w takich dzielnicach jak Dolne Miasto (może poza AK 47, ale chyba nie o to się rozchodzi). Mogę się za to założyć, że klubo kawiarnie i terapia przez sztukę nie mają żadnych szans na powodzenie. Zero, nul, nada... Nie wiem jaka perła intelektu stoi za tymi konceptami, ale mogę z dużą dozą pewności stwierdzić, że musi "przestać palić to gówno". Terapia przez sztukę w Dolnym Mieście? Prędzej świnie zaczną latać. Nie wszyscy chyba zdają sobie sprawę z jak głęboką patologią mamy lub możemy mieć tu do czynienia. Terapia przez sztukę dla kogoś kto jest w 3 pokoleniu alkoholikiem i większość życia spędził w pierdlu. Mówimy tu o degeneratach pierwszego sortu, o patologii przez duże P wyssanej z mlekiem matki, mówimy o ludziach spalonych w blokach, półanalfabetach i kryminalistach, o rynsztoku. Jak naiwnym trzeba być, żeby sądzić, że właściwa w takich przypadkach jest terapia przez sztukę? Smutnym efektem rewitalizacji będzie duża suma pieniędzy wrzucona do wspomnianego rynsztoku. Przez jakiś czas będzie się unosić na powierzchni ciesząc oko, a potem z cichym bulgotem pójdzie na dno. To jednak nie jest ważne. Ważna jest rewitalizacja i to, że podejmie się szczytną inicjatywę mająca na celu "przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu". Będzie się świetnie o tym pisało i mówiło na konferencjach, będą zdjęcia i kamery, słupki pójdą w górę, a potem... A potem się powie chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze. No chyba, że miasto potajemnie przeniesie patogenny element, który uczynił te miejsca tym czym są w jakąś odległa lokację - na co rzecz jasna bym nie liczył. Chciałbym się mylić, niestety jednak mylę się rzadko, to po pierwsze, a po drugie - to w końcu Polska - taka pijana i zmęczona wciąż...

02 października 2009

13 n good!

Tak, będzie o Romusiu (między innymi). You can run, but you cannot hide! Takie powiedzonko, które można często usłyszeć w amerykańskich filmach w momencie, w którym chce się dać komuś do rozumienia, że nawet jeśli ten spieprzy do Indochin to nasz czarnuch zaczai się w jego miseczce z ryżem i pośle mu kulkę - w dupę :) No i Romuś couldn`t hide... a reszta jest historią - chciałoby się rzec. Sprawa Polańskiego wróciła (jeszcze nie na wokandę) po ponad 3 dekadach budząc wiele emocji w kraju i zagranicą. Mnie rzecz jasna nieco bardziej interesują te "krajowe" emocje. Tym razem będzie bez linków i bez zbytniego rozwodzenia się. W ogóle nie byłem zaskoczony obserwując "efekt kliki" a.k.a. "listu" vide elyty wstawiają się za biednym Romkiem, który jest prześladowany bo jest Żydem, wielkim twórcą, porządnym człowiekiem, i w ogóle jest cacy - co oczywiście nie ma tak naprawdę znaczenia, bo, co najważniejsze dla całej hecy, jest członkiem "klubu"! Gdyby był katolickim księdzem pewnie już by "wisiał". Reasumując, nieważne, że popełnił czyn będący karalnym w miejscu i czasie jego popełnienia, nieważne, że po prostu dał nogę by uniknąć ewentualnej odpowiedzialności, nieważne, że dopuścił się czynu moralnie nagannego (tak, użyłem określenia MORALNIE NAGANNEGO, nie, nie jestem z Melmak), - seks z dzieckiem, nieważne - Romuś jest ok! Przecież, gdyby go zamknęli to by nie zrobił tych fajnych filmów! I ona tego chciała! Bla, bla, bla, bla... I tak do usrania, wszystkie zwierzęta są równe...!
Nie uważam, że wszystko "gra" w sprawie przeciwko Polańskiemu, ale cytując South Park - dude, you fuck children....! - muszę zgodzić się z postulatem Ziemkiewicza - "wykastrować obrońców Polańskiego". Zwłaszcza jak słyszę argumenty pt. wielki twórca - no i? Jakby kogoś zastrzelił też byłoby to usprawiedliwienie? Pewnie dla niektórych tak. Jakby zerżnął waszą 13 letnią córkę? Dum, dum, dum - pewnie bieglibyście po obcęgi skrzynki z narzędziami, by "get medieval on his ass", nie mam racji? No ale nie wiadomo, bo jak stwierdziła Stalińska, 13 latki same pchają się do łóżka. Cóż mogę powiedzieć, Stalińska powinna wiedzieć, że nie należy oceniać każdego swoją miarą - ona pewnie nie tylko musiała się pchać, ale jeszcze dopłacać... Koniec, końców - nawet jeśli była to nieletnia dziwka i chciała przewalić Romka na kasę, lub ktoś mu ją podsunął lub, lub, lub - to i tak konkluzja jest jedna - dude, you fuck children! I to jest chore, i trzeba to sobie powiedzieć, jasno i wyraźnie. Nie mówię, że Polańskiego należy ukamienować, ale do ciężkiej cholery, nie można "wybielać", bo to i tamto. Moim zdaniem w są pewne kwestie, w których nie powinno być "szarej strefy". Kolejna mrzonka, co? Viva la relatywizm...