Zapraszam do zapoznania się ze wskazówkami co jeść i pić, by się nie zestarzeć - nota bene cieszącymi się niesłabnącą popularnością. Nie ma się czemu dziwić, w końcu, kto by nie chciał dobrze wyglądać i długo żyć?
Cudownych diet jest cała masa, inna na każdy dzień tygodnia, często jedna głupsza od drugiej, mało która skuteczna, prawie każda w jakiś sposób zabawna. Od siebie dodam, że wierzę, iż jedyną słuszną dietą (w wąskim znaczeniu tego słowa) jest dieta NIE ŻREĆ. Wspomniany powyżej poradnik także dostarcza sporo rozrywki.
Pkt. 1: białe pieczywo lepiej zastąpić chlebem razowym lub brązowym ryżem. O ile zastąpienie chleba białego razowym jest dla mnie w 100% zrozumiałe i wykonalne, to konia z rzędem temu, kto mi powie jak mam sobie zrobić kanapkę z brązowego ryżu.
Pkt. 2: Krieger szczególnie poleca sałatkę ze szpinaku, czosnku i szalotek skropioną sosem winegret z dodatkiem orzeszków pini. Fajnie, ale w Polsce nie ma zwyczaju jedzenia lunchu (może dlatego, że nie ma na to czasu), a poza tym to czosnek na lunch, a potem do obsługi klienta...
Dalsze punkty, Orzechy i pestki (1/3 filiżanki dziennie), Odtłuszczone mleko i jogurty (pół litra dziennie), Herbata (co najmniej cztery filiżanki dziennie). Wszystko ok, ale kto ma na to czas i pieniądze? Chyba nie ulega wątpliwości, że przeciętny pracujący Polak nie i jeszcze długo, długo nie, że o chęciach nie wspomnę. Denerwuje mnie wymyślanie miliona diet cud oraz cudownych porad dotyczących niemal każdej dziedziny życia, które "zwykli" ludzie mogą sobie wsadzić w wiadome miejsce. Pomijając fakt, że nikt przy zdrowych zmysłach i choćby przeciętnym intelekcie nie sądzi chyba, że stosując którąś z "diet gwiazd" będzie wyglądał tak jak one.
Wyżej opisane zjawisko jest symptomatyczne dla czasów w jakich żyjemy. Robi się ludziom gówno z mózgu (tym, którzy go jeszcze mają), pakuje im do łba tysiąc potrzeb, to co powinni osiągnąć, jak wyglądać... Szybko jednak okazuje się, że to se ne da! Wtedy pojawia się w TV "ekspert" jako żywo 2 dni wcześniej sprowadzony na ziemię z jakiegoś bardzo odległego miejsca i mówi jak żyć, jeść, ubierać się i spółkować by dołączyć do niego i pławić się w błogostanie po wsze czasy. Nie mam wątpliwości, że tego typu sprzedawcy złotych rad zastąpili ryżem nie tylko chleb ale i zawartość głowy...
Cudownych diet jest cała masa, inna na każdy dzień tygodnia, często jedna głupsza od drugiej, mało która skuteczna, prawie każda w jakiś sposób zabawna. Od siebie dodam, że wierzę, iż jedyną słuszną dietą (w wąskim znaczeniu tego słowa) jest dieta NIE ŻREĆ. Wspomniany powyżej poradnik także dostarcza sporo rozrywki.
Pkt. 1: białe pieczywo lepiej zastąpić chlebem razowym lub brązowym ryżem. O ile zastąpienie chleba białego razowym jest dla mnie w 100% zrozumiałe i wykonalne, to konia z rzędem temu, kto mi powie jak mam sobie zrobić kanapkę z brązowego ryżu.
Pkt. 2: Krieger szczególnie poleca sałatkę ze szpinaku, czosnku i szalotek skropioną sosem winegret z dodatkiem orzeszków pini. Fajnie, ale w Polsce nie ma zwyczaju jedzenia lunchu (może dlatego, że nie ma na to czasu), a poza tym to czosnek na lunch, a potem do obsługi klienta...
Dalsze punkty, Orzechy i pestki (1/3 filiżanki dziennie), Odtłuszczone mleko i jogurty (pół litra dziennie), Herbata (co najmniej cztery filiżanki dziennie). Wszystko ok, ale kto ma na to czas i pieniądze? Chyba nie ulega wątpliwości, że przeciętny pracujący Polak nie i jeszcze długo, długo nie, że o chęciach nie wspomnę. Denerwuje mnie wymyślanie miliona diet cud oraz cudownych porad dotyczących niemal każdej dziedziny życia, które "zwykli" ludzie mogą sobie wsadzić w wiadome miejsce. Pomijając fakt, że nikt przy zdrowych zmysłach i choćby przeciętnym intelekcie nie sądzi chyba, że stosując którąś z "diet gwiazd" będzie wyglądał tak jak one.
Wyżej opisane zjawisko jest symptomatyczne dla czasów w jakich żyjemy. Robi się ludziom gówno z mózgu (tym, którzy go jeszcze mają), pakuje im do łba tysiąc potrzeb, to co powinni osiągnąć, jak wyglądać... Szybko jednak okazuje się, że to se ne da! Wtedy pojawia się w TV "ekspert" jako żywo 2 dni wcześniej sprowadzony na ziemię z jakiegoś bardzo odległego miejsca i mówi jak żyć, jeść, ubierać się i spółkować by dołączyć do niego i pławić się w błogostanie po wsze czasy. Nie mam wątpliwości, że tego typu sprzedawcy złotych rad zastąpili ryżem nie tylko chleb ale i zawartość głowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz