26 lutego 2008

Bez komentarza.

Przedstawiam pierwszą odsłonę cyklu o wszystko mówiącym tytule - Bez komentarza.

- Przepraszam! Czy mógłby mi Pan pomóc? Chcę się dostać do działu kadr, niestety nikt nie odbiera tam telefonu....
- A dzwonił Pan?


- [...] podstawowy polski jest prosty, wiesz zdasz z palcem w dupie, gorzej jest z rozszerzonym. Słyszałem, że ostatnio było ciężko, trzeba było lektury czytać [...]

25 lutego 2008

Wolność, równość, głupota...

W poprzednim poście naśmiewałem się z Brytyjczyków cierpiących na dysintelekt. O ile nabijać się z 5 o`cloków będę pewnie jeszcze nie raz, to teraz chciałbym skupić się na dysintelekcie. Głównym ku temu powodem jest fakt, że jest to zjawisko występujące na globalną skalę, które rozprzestrzenia się w alarmującym tempie, a ja uważam, że należy je zwalczać w każdy możliwy sposób.

Czym jest dysintelekt? Współczesna medycyna nie daje odpowiedzi na to pytanie. Pierwsze co chciałbym powiedzieć, to szkoda, ale zaraz przypomina mi się stwierdzenie mówiące, że "z głupotą sami bogowie walczą nadaremno", nie ma się więc co dziwić, że lekarze powiedzieli pas. Myślę jednak, że jest to jedno z tych pojęć, które rozumie się intuicyjnie i encyklopedyczna definicja jest zbędna.

Przejdźmy jednak do konkretów, co nie będzie łatwe, gdyż plaga dysintelektu objawia się na tak wiele sposobów, że nie wiem od czego zacząć. Podobno najlepiej od początku, zacznę więc od nawiązania do tytułu posta, który nie bez kozery jest trawestacją jednego z haseł rewolucji francuskiej. Nawiasem mówiąc już sam fakt, że hasło to "pochodzi" z Francji od razu powinien dawać do myślenia - bo jak wiadomo - "It`s not even a real country anyway!"

Co jest nie tak z wolnością? To co z większością rzeczy jeśli zostaną źle pojęte, a niestety wolność bardzo często bywa pojmowana zbyt szeroko. Jak wiadomo najlepiej by było, gdyby wolność jednych nie była kosztem drugich, niestety bardzo często tak nie jest. Skupmy się jednak na równości. Jak do jasnej cholery można uroić sobie, że wszyscy ludzie są równi? Jeśli chodzi o mnie to czysta głupota. Ludzie nie byli, nie są i nie sądzę aby kiedykolwiek stali się równi. Jesteśmy "nierówni", takimi stworzyła nas natura i żadna głupkowata ideologia tego nie zmieni. Równość szans i równość wobec prawa. Całym sercem popieram tak pojętą równość, jednak, gdy słyszę promotorów równości, to zawsze staje mi przed oczami hasło: "Prawa człowieka dla dżdżownic". Może dlatego, że nadajemy na zupełnie innych falach i nie do końca wiem co tak naprawdę chcą przekazać. Nie zmienia to faktu, że ich działania rzadko kiedy przyczyniają się do umacniania filarów na jakich równość w cywilizowanym społeczeństwie powinna się opierać. Równość to mrzonka. Ładna, chwytliwa i kuszącą, ale mrzonka, co rzecz jasna nie stoi na przeszkodzie aby ją ładnie zapakować i "sprzedać", a ludzie chamy wszystko kupią!

W parze z równością prawie nieodłącznie kroczy tolerancja. Nic dziwnego, bo bez niej ciężko byłoby forsować równe prawa ludzi i dżdżownic. Z tolerancją jest jeszcze lepszy cyrk niż z równością, może dlatego, że fanaberie związane z równością są nieco starsze od tych związanych z tolerancją i zdążyły się nieco wyeksploatować. Pierwszy zasadniczy problem z ogólnie pojętą tolerancją jest taki, że jest nagminnie mylona z akceptacją. Nie wiem dlaczego tak trudno jest rozróżnić te dwa pojęcia. Czemu tak trudno jest zrozumieć, że tolerowanie kogoś lub czegoś nie wyklucza tego, że mam negatywną opinię na temat danej osoby i, że nie mam zamiaru tego ukrywać. Nie oznacza to, że chwycę za siekierę i będę ganiał po mieście krzycząc śmierć lewakom (jakkolwiek kuszące by to się nie wydawało). Oczywiście takie tłumaczenie w żaden sposób nie dociera do piewców tolerancji, dlatego też w dzisiejszych czasach większość osób wygłaszających negatywne opinie na czyjś temat automatycznie zostaje odsądzonych od czci i wiary, oraz okrzykniętych rasistami, homofobami, antysemitami, szowinistami, itd., itd.... Nawiasem mówiąc, to czyż nie kochacie terminu homofobia? Śliczny semantyczny potworek, jakże typowy dla nowomowy dotkniętych dysintelektem mas.
A teraz wersja dla 6 latków: tolerancjaakceptacja.

Gwoli ścisłości muszę powiedzieć, że teraz już nie mamy do czynienia szerzeniem tolerancji w jej klasycznym znaczeniu. Ten termin "wyczerpał" się jakiś temu i nie oddaje natury zjawiska. Teraz mamy do czynienia ultratolerancją opartej na prostej zasadzie - anything goes. Oczywiście ten kto się śmie nie zgadzać zostaje automatycznie przesiedlony do ciemnogrodu i wpisany na listę oczekujących na spalenie na stosie. Niestety tak zwany cywilizowany świat wyzbywszy się ostatniej krzty zdrowego rozsądku postanowił uszczęśliwić masy i zaprowadzić pokój i miłość poprzez zezwolenie na wszystkim na wszystko - no może poza samodzielnym myśleniem. Z niecierpliwością czekam na legalizację małżeństw pomiędzy ludźmi i zwierzętami oczywiście z automatyczną możliwością adopcji dzieci - nie można przecież nikogo dyskryminować. Viva la tolerancja!

Mamy megarówność i ultratolerancję do pełnego szczęścia brakuje jeszcze kolejnego potworka - politycznej poprawności. Jakże ukochanego przeze mnie kolejnego syndromu zaniku mózgu. Po to aby zapewnić wszech miłowanie się wszystkich istot, oraz zapobiegać temu, by nikt przypadkiem nie poczuł się urażony wymyślono poprawność polityczną, nazywaną również z angielska PC. Dla tych, którzy nie wiedzą jak wygląda PC, służę pomocą graficzną.
Chcąc czuć się w pełni uprawnionym członkiem nowoczesnego, cywilizowanego społeczeństwa należy pamiętać o kilku bardzo ważnych zasadach. Dla przykładu nie można powiedzieć na czarne, że jest czarne bo ktoś może poczuć się urażony. DOSŁOWNIE! O ile staram się w tym poście unikać podawania przykładów (po to aby nie nabrał gigantycznych rozmiarów) to jeśli chodzi o polityczne zidiocenie, po prostu nie potrafię się powstrzymać. Wiecie, że są miejsca, w których nie można zamówić czarnej kawy? Jest kawa i kawa biała. Czarna kawa może się źle kojarzyć. Czarnych tablic też już gdzieniegdzie nie uświadczysz - czysty rasizm pisać po czarnej tablicy białą kredą, kto to widział! Nie ma już stewardów i stewardess, są za to flight attendants, w ogóle wszystko teraz ma bardzo dumną nazwę, której rozszyfrowanie bardzo często graniczy z cudem. Ze szkół znikają choinki, boże narodzenie zastępuje się świętami, bo tak jest bardziej neutralnie i wtedy nie obrażamy muzułmanów i wyznawców innych religii, rzecz jasna z naciskiem na muzułmanów. Jedyne co mogę powiedzieć na ten temat to: Pieprzyć muzułmanów! Dlaczego do jasnej cholery w jakby na to nie patrzeć na kontynencie, który ma chrześcijańskie korzenie wszyscy spuszczają się na to aby przypadkiem nie obrazić muzułmanów? Jaką pozbawiona jaj i kręgosłupa pizdą trzeba być, żeby dawać sobie dmuchać w kaszę i to na własnym podwórku? Zasada jest prosta, jeśli wszedłeś między wrony musisz krakać jak i one. Jak się nie podoba, to krzyżyk na drogę i adios amigos! Że nie wspomnę o tym, że na jakiekolwiek odwzajemnienie dobrego traktowania w krajach muzułmańskich niewierni nie mają co liczyć. Gdzie tu sens? Ja go nie widzę, no ale ja w końcu jestem z ciemnogrodu, więc nie dziwota.
Niestety jak już wcześniej wspomniałem czerwono-różowa, wykastrowana i sukcesywnie pozbywająca się resztek kręgosłupa Europa postradała resztki zdrowego rozsądku (o ile w ogóle go kiedyś miała, w co często wątpię) i dąży do samozagłady. Samozagłada ta objawi się potopem bezmózgów i bezjajców skrzętnie wyhodowanych na własnej piersi. Potem tylko zamiast wieży Eiffla stanie minaret, ale wtedy będzie po problemie bo będzie tylko jedna słuszna religia i tolerancja nie będzie już potrzebna.

Jest jeszcze jeden objaw chorobowy bardzo często towarzyszący dysintelektowi, objawia się pod postacią czerwonej gorączki. Trudno nie zauważyć, że znakomita większość awangardy dysintelektualnej to różnej maści lewacy. Czerwoni, różowi, zieloni, antyglobaliści, socjaliści zresztą nieważne jak się nazywają dla mnie to wszystko jedna swołocz. Skoro mowa o czerwonych, to muszę wspomnieć o pewnym ciekawym zjawisku. Polega ono na tym, że cywilizowany świat tępi ideologię faszystowską jak tylko może. Wszystko fajnie, ale dlaczego nie tępi z równą zajadłością ideologii, która moim zdaniem jest o wiele gorsza od faszyzmu? Dlaczego nie tępi się ideologii komunistycznej? Dlaczego można z powodzeniem paradować po ulicy z koszulką z sierpem i młotem, lub z wielkim bohaterem jakim był Che bez żadnych konsekwencji? Spróbujcie tego z koszulką na której będzie swastyka... Wytrwałych zachęcam do zapoznania się z szacunkowym body countem jaki przypisuje samemu tylko okresowi stalinowskiemu.
Inny przykład, działanie partii faszystowskich jest zakazane prawem (o ile mi wiadomo to w każdym kraju, który mieni się demokratycznym) co nie przeszkadza w niczym aby w Holandii legalną była partia pedofilska. Aby była jasność - nie porównuję pedofilii do faszyzmu! Jest to jednak pewien, jakby to delikatnie ująć, brak konsekwencji. Pojawia się odwieczne pytanie: Co dalej? Wolę nie wiedzieć.

Reasumując, jak powinien zachowywać się europejczyk, dumny członek zachodniej cywilizacji? Najlepiej aby miał już za sobą operację usunięcia jąder (o ile je wcześniej miał) i kręgosłupa, o mózg nie trzeba się martwić, bo najprawdopodobniej albo urodzi się bez niego, albo ulegnie on zanikowi w okolicach dziesiątego roku życia. Powinien tolerować wszelkie zachowania, jakkolwiek dewianckiego charakteru by nie miały, bo w końcu rację ma mniejszość, a w tym przypadku prawa większości zostają automatycznie anulowane na rzecz mniejszości. Nie powinien źle się wypowiadać o czymkolwiek i kimkolwiek, nie można przecież ryzykować, że ktoś poczuje się urażony, ergo słownik cywilizowanego człowieka powinien się składać tylko i wyłącznie ze zręcznie splecionych eufemizmów. Musi także troszczyć się o coś, najlepiej o ludzi z miejsc, których nawet nie potrafi wskazać na mapie. Nie może posiadać krzty zdrowego rozsądku, najlepiej jeśli byłby ateistą, w każdym razie broń Boże katolikiem, poza tym dobrze by było, gdyby od czasu do czasu w ramach czynu społecznego stał z wypiętym dupskiem obok napisu Zerżnijcie mnie, jestem postępowcem.

Z pewnością znalazłoby się jeszcze wiele przykazań, którymi powinni się kierować wyznawcy maksymy Wolność, równość, głupota. Mniejsza jednak o to. Na koniec podzielę się jeszcze jednym spostrzeżeniem. Czy nie jest dziwnym, że zazwyczaj ci, którzy najgłośniej krzyczą, w obronie wolności, równości, tolerancji itd. praktycznie rzecz biorąc są faszystami wypisz wymaluj? To właśnie oni zrobią co tylko będzie w ich mocy, aby każdy kto myśli inaczej niż oni i ma czelność to manifestować został spalony na stosie. Nie mam prawa do własnego zdania jeśli nie pasuje ono do ultratolerancyjnego kanonu. Przecież trzeba zburzyć mury i radośnie lizać się po jajkach. Ja dziękuję, postoję... Zostaję w ciemnogrodzie.

Żegnam się pozdrowieniem międzynarodówki dupogłowych:
Debile wszystkich krajów łączcie się!

22 lutego 2008

Stressed out.

Właśnie natknąłem się na przekomicznego newsa. To, że wielu Brytyjczyków cierpi na dysintelekt wiedziałem nie od wczoraj. Wiedziałem także, że rząd brytyjski ma ogromny wkład w produkcję oraz pielęgnowanie rzesz funkcjonalnych analfabetów.
Nie wiedziałem jednak, że dane mi będzie poznać kolejny debilizm made in UK, który zdoła mnie aż tak rozbawić, a wierzcie mi poznałem ich sporo!

Kolejny raz zapomniałem o tym, że jedyne co nie przestaje dziwić to ludzka głupota. Na nią zawsze można liczyć. Pytanie tylko, co dalej? Osobiście obstawiam wprowadzenie zwolnień z życia....

17 lutego 2008

Weltschmerz.

Jak poznać rodaka zagranicą? Prosto, wystarczy wyłowić z tłumu osobę, która się nie uśmiecha. Sprawdza się w większości przypadków.

Dla ścisłości muszę wspomnieć o innym sposobie, ma on co prawda węższe zastosowanie, ale jest równie skuteczny. Jak rozpoznać polkę? To ta ładna :) Sposób ma tę wadę, że jego skuteczność waha się wraz z poziomem brzydoty miejscowych kobiet.
Im dalej na wschód tym mniejsza skuteczność, proste prawda?

Wracając do uśmiechania się, jest to rzecz jasna skrót myślowy, myślę jednak, że wielu z was wie o co mi chodzi. Jest coś takiego w naszych twarzach, coś co od razu rzuca się w oczy. Ten polski ból istnienia, który zabieramy ze sobą nieważne dokąd się udajemy. Skrupulatnie wygrawerowany znak rozpoznawczy. Oczywiście można go zatuszować i to z całkiem dobrym efektem, ale nie będzie to przeszkodą dla wprawnego oka, ono dojrzy wyłaniające się spod pudru "P".