06 lipca 2010

Żal.

Miałem darować sobie zaległe tematy, jednakże jest jedna kwestia, która nie daje mi spokoju. Mianowicie katastrofa w Smoleńsku. Ma ona dla mnie dwojaki charakter. Po pierwsze - symboliczny i wcale nie mam tu na myśli dodatkowego znaczenia jakiego przez nią nabrał Katyń, po drugie edukacyjny. Ad. 1 - to co się stało jest dla mnie bardzo smutnym i niestety kolejnym symbolem upadku (nomen omen) Polski - nie muszę się chyba nad nim dodatkowo rozwodzić, 80% wpisów na tym blogu jest mu poświęcona. Ad. 2 - dla ścisłości powinienem słowo edukacyjny ująć w cudzysłów, gdyż jak uczy doświadczenie "podróże kształcą tylko wykształconych". Tak też jest z tą tragedią. 

Tragedia ta uruchomiła w społeczeństwie szereg procesów w piękny sposób ilustrujących zbydlęcenie zarówno naszego narodu jak gatunku ludzkiego w ogóle. Ktoś może się spytać gdzie tu aspekt edukacyjny? Heh, nie wiem jak dla kogo, ale dla mnie szansa wzięcia do ręki szkła powiększającego dającego możliwość ujrzenia ludźmi bliżej swej prawdziwej (niestety wielce skurwiałej) natury ma wielkie walory edukacyjne. Szkoda tylko, tak jak już wcześniej wspomniałem, że mało kto dostrzega tę możliwość, a i przyglądać się prawdziwej naturze czegokolwiek jest dla przeciętnego człowieka zajęciem zbyt wyczerpującym intelektualnie. Zwłaszcza w świecie, w którym tak forsownie promuje się zaprzestanie używania mózgu. Takie czasy....

Do rzeczy. Ginie wielu bardzo ważnych dla Polski ludzi, w wielu przypadkach są to ludzie niepopularni, niemniej jednak ważni. Nie muszę się chyba zbytnio rozwodzić na temat tego jaki stosunek żywiła ekipa Tuska do ekipy Kaczyńskiego, bądź też jakimi uczuciami darzyły go media (co jest prawie jednoznaczne), lub większość "elyty" (tfu) naszego narodu. Starczy powiedzieć, że większość środowisk nie darzyła Kaczorów i ich obozu miłością (nie ma jak eufemizm). Co się jednak stało po katastrofie? Prześciganie się w płaczu, darciu szat i żalu z powodu starty kwiatu narodu. Zaraz, zaraz... Dzień wcześniej oszołomy, zaściankowcy, homofoby, rusofoby, ciemnogrodzianie, wstrętni lustratorzy, szarańcza, wataha, którą trzeba dobić (długo by wymieniać). Za to w chwili przeniesienia się na łono Abrahama kwiat narodu i wielcy ludzie. Coś mi się tu nie zgadza. Nie żebym się dziwił, gdyż jak wiadomo nie od wczoraj polityka i kurewstwo od zarania dziejów idą w parze, jednakże ile razy można oglądać ten sam żałosny teatrzyk? Cóż, słupki najważniejsze, politycy nie spuszczają gardy i niestrudzeni grają swoje role. Wiadomo - zatańczenie na grobie wroga bardzo źle by się odbiło na słupkach, a martwy wróg to jak wiadomo wróg mniej groźny, bo się nie może bronić. I proszę mi nie mówić, że ludzie, o których mowa wyznają zasadę de mortuis aut bene aut nihil, bo nie wierzę. 

Jeśli chodzi o śledztwo w tej sprawie to nie będzie chyba dla nikogo zdziwieniem, gdy powiem, że rząd Polski kolejny raz zbłaźnił się totalnie i powinien zostać skazany na banicję - w wariancie light. W wariancie hard patrz sąd polowy za całokształt vide działanie przeciw polskiej racji stanu. Może zostanę posądzony o uleganie teorii spisku, ale cała sprawa z katastrofą śmierdzi mi na kilometr. Nie jest to jednak istotne, bo skoro kacapy położyły swe łapska na śledztwie to i tak gówno się dowiemy. Jeden z publicystów wyrażając podobny pogląd stwierdził, że za przykład powinna służyć zbrodnia katyńska i ma świętą rację. Prawdy możemy się bardzo długo nie dowiedzieć. Co do teorii spisku, cóż, tak już mam, że nie ufam kacapom, jak chyba każdy zdrowy na ciele i umyśle Polak. Chcieli odstrzelić Jana Pawła to nie mogli strącić Kaczyńskiego? Kwestia do przemyślenia. Jeszcze jedno, żałosne pianie i umizgi w stronę Kremla (wiadomo z której strony i na łamach jakiej prasy) o tym jak to wiele przyjaciele Rosjanie dla nas zrobili jednocząc się w bólu... Proszę, jak świat światem.... wiecie co jest dalej? Jednoczenie się w "bólu" kosztuje niewiele, naprawdę. 

Tak to kolejna tragedia narodu polskiego stała się katalizatorem reakcji, dzięki której zawrzał nadwiślański folwark zwierzęcy.

04 lipca 2010

A teraz coś zupełnie innego.

Witam po przerwie. Chciałem poruszyć kilka zaległych tematów, takich jak katastrofa w Smoleńsku, to co działo się po niej, kampanię prezydencką... Dużo tego się nazbierało. Przyznam się bez bicia jakoś nie mam siły i chęci kolejny raz pisać o to samo o tym samym...
Dlatego też tym razem zamieszczam tłumaczenie wiersza W.B. Yeatsa "He wishes for the cloths of heaven", mojego autorstwa. Niech on będzie komentarzem.

Pragnę niebiańskich szat.
Gdybym miał niebios haftowane szaty,
Zdobione złotym i srebrnym światłem,
Błękitne, wyblakłe i ciemne szaty,
Nocy, dnia i półmroku,
Rozpostarłbym te szaty pod Twymi stopami:
Lecz będąc biednym, mam tylko swe marzenia;
Rozpostarłem swe marzenia pod Twymi stopami;
Stąpaj delikatnie, bo stąpasz po moich marzeniach.