23 marca 2007

We don`t need no education.

Ucz się, bo jak nie będziesz się uczył to skończysz z miotłą zamiatając ulice...

Ilu z Was słyszało tę lub podobną przestrogę?
Jestem pewien, że wielu.

A więc uczmy się, pilnie i systematycznie, nie opuszczajmy lekcji, zbierajmy dobre stopnie, dolewajmy oliwy mądrości do kaganka oświaty.


Przecież to nasza przyszłość, a tylko solidna edukacja może nam zagwarantować dobrą pracę i dostatni byt.

Wróć...
Coś tu się chyba zagubiło w tłumaczeniu. Dobre stopnie, świadectwa z paskiem, średnia, studia, kursy, języki, praktyki, a co potem? 1200 brutto? To żeśmy zaszaleli. Jak szlag. To chyba jakiś żart.
Nikt się nie śmieje.

Nie dziwota, bo w tym nie ma nic śmiesznego. Rzesze dobrze wykształconych, inteligentnych ludzi wypruwających sobie flaki za 1200 lub mniej, bezrobotnych, bez większych szans na "normalne" życie. Za mało by wyżyć, za dużo by umrzeć... Młodość w bibliotekach i wszystko jak krew w piach.

Zaraz krew, heh. Cóż to za obraz beznadziei i rozpaczy maluje nam ten sfrustrowany pan?
A i pewnie są i tacy, którym się "udało". Bogaci rodzice, znajomi, którzy znają ludzi, którzy znają ludzi, zawsze jakaś ciepła posadka się znajdzie, a czemu by nie. Wydziały karier, 2 kierunki, 3 praktyki, brak czasu na sranie. Opakowani w folię półinteligenci, których największym atutem jest wchodzenie w dupę bez wazeliny. Spokojnie, odbiją sobie pompując ego służbowym telefonem, gajerem od bossa i kreskami na firmowych bankietach.
Koloryzuję? Rozejrzyj się dookoła.

Emigracja... Ilu nas już wyjechało? Idzie w miliony. Magistrzy, doktorzy, specjaliści - podajemy kawę, sprzątamy, prowadzimy autobusy, dmuchamy w gwizdek na stacjach kolejowych, stoimy za barami, pilnujemy marketów, kładziemy cegły - zarówno tu jak i w kraju jedyne co możemy zrobić z naszymi dyplomami i dyplomikami to podetrzeć sobie dupę.

Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się oszukany... lub coś w tym guście.
Nie, nie mam do nikogo pretensji, poza sobą.

Co nie zmienia faktu, iż w tym miejscu pragnę pozdrowić środkowym palcem skurwysynów, którzy mają czelność nazywać się pracodawcami, może za następne 2 miliony magistrów obudzicie się z ręką w nocniku? Zresztą co ja o magistrach, podobno w zeszłe lato brakło kelnerów. Albo i nie. Przecież zawsze można zatrudnić emigrantów, którzy jeszcze pocałują w rękę...

Mogłem częściej chodzić na wagary :)

17 marca 2007

Nie Pytaj O Polskę....

Czy trawa jest zieleńsza po drugiej stronie wzgórza? Jest...

Cóż jednak z tego.
Teraz wiem, że niewiele, wiem, że nawet najzieleńsza trawa, za najwyższym wzgórzem, nigdy nie zastąpi mi tego kawałka nieba, który został tysiące kilometrów stąd.

Ulice, drzewa, latarnie, zaułki, twarze ludzi, tysiące wspomnień, parki, skwery, brudne dworce, smak chleba i zapach wiosny, którego, ku mojemu zdziwieniu nie mogę tu uświadczyć - wszystko to oraz tysiące obrazów przemyka mi co dzień przed oczami....

Dlaczego?
Po przygodę, zmienić klimat, po pieniądze... Pieniądze... Teraz mogę się tylko z tego śmiać, przez łzy.
Dlaczego?
Sam już nie wiem...

Czy czeka? Czy wybaczy?

Choć nie w niej, to ciągle z nią...

Nie pytaj mnie, nie pytaj mnie....