03 października 2009

Rewitalizacja.

Trójmiasto.pl donosi o tym, że UE sypnie jurkami na rewitalizację najbardziej zaniedbanych dzielnic Gdańska, takich jak: Nowy Port, Letnica, Dolne Miasto, czy Dolny Wrzeszcz. Każda z dzielnic ma swój projekt i pomysł na rewitalizację, ten który okaże się najlepszy dostanie worek jurków, proste. Pomysł tak potrzebny jak i zacny, bo chyba nie można zaprzeczyć, że tym dzielnicom przydałby się mały "retusz". Jak to jednak zwykle bywa nasuwa się wiele wątpliwości. Wiele bardzo słusznych wątpliwości, takich jak "Co z tego, że zostaną odnowione domy, jeżeli za chwilę zostaną zniszczone"? Chyba ciężko nie zgodzić się i nie dostrzegać tego, że nowe chodniki, ławki i elewacje budynków nie są w stanie zmienić charakteru tych dzielnic, że byłby to zabieg nie dość, że czysto kosmetyczny, to w dodatku nietrwały. O dziwo problem ten dostrzegają "włodarze" vide urzędnicy, którzy rewitalizacją chcą objąć nie tylko budynki ale także społeczność lokalną.
Dlatego też program rewitalizacyjny ma pomóc przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu, ma aktywizować zawodowo, poprawić stan bezpieczeństwa, ale przede wszystkim zmienić sposób myślenia mieszkańców tych dzielnic. Nie można remontować domów, jeżeli ci ludzie będą je zaraz niszczyli. Musimy ich przywrócić do życia w społeczeństwie. No i pięknie. Dobre założenie, pytanie tylko jak je zrealizować? Na to także jest plan! Uwaga: "Organizacje, które będą realizować program w gdańskich dzielnicach mają różne pomysły, jak to osiągnąć - od klubo-kawiarni po terapię przez sztukę". W tym momencie cały plan idzie w pizdu. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mam jakikolwiek sensowny pomysł na to jak "przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu" w takich dzielnicach jak Dolne Miasto (może poza AK 47, ale chyba nie o to się rozchodzi). Mogę się za to założyć, że klubo kawiarnie i terapia przez sztukę nie mają żadnych szans na powodzenie. Zero, nul, nada... Nie wiem jaka perła intelektu stoi za tymi konceptami, ale mogę z dużą dozą pewności stwierdzić, że musi "przestać palić to gówno". Terapia przez sztukę w Dolnym Mieście? Prędzej świnie zaczną latać. Nie wszyscy chyba zdają sobie sprawę z jak głęboką patologią mamy lub możemy mieć tu do czynienia. Terapia przez sztukę dla kogoś kto jest w 3 pokoleniu alkoholikiem i większość życia spędził w pierdlu. Mówimy tu o degeneratach pierwszego sortu, o patologii przez duże P wyssanej z mlekiem matki, mówimy o ludziach spalonych w blokach, półanalfabetach i kryminalistach, o rynsztoku. Jak naiwnym trzeba być, żeby sądzić, że właściwa w takich przypadkach jest terapia przez sztukę? Smutnym efektem rewitalizacji będzie duża suma pieniędzy wrzucona do wspomnianego rynsztoku. Przez jakiś czas będzie się unosić na powierzchni ciesząc oko, a potem z cichym bulgotem pójdzie na dno. To jednak nie jest ważne. Ważna jest rewitalizacja i to, że podejmie się szczytną inicjatywę mająca na celu "przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu". Będzie się świetnie o tym pisało i mówiło na konferencjach, będą zdjęcia i kamery, słupki pójdą w górę, a potem... A potem się powie chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze. No chyba, że miasto potajemnie przeniesie patogenny element, który uczynił te miejsca tym czym są w jakąś odległa lokację - na co rzecz jasna bym nie liczył. Chciałbym się mylić, niestety jednak mylę się rzadko, to po pierwsze, a po drugie - to w końcu Polska - taka pijana i zmęczona wciąż...

Brak komentarzy: