Z nieukrywaną radością odkryłem, że kwestia zmiany kanonu lektur szkolnych powraca! Myślę, że większość z Was pamięta jak rozrywkowo było, gdy sprawą zajął się Roman Giertych. O ile ekipa rządząca się zmieniła, to jestem przekonany, że i tym razem będziemy mogli liczyć na solidną porcję rozrywki.
Chyba mało kto jest w stanie zaprzeczyć, że jeśli chodzi o produkowanie nonsensów politycy potrafią być bezkonkurencyjni.
W międzyczasie proponuję aperitif pod postacią tekstu z portalu onet: Polski kanon lektur - depresja murowana?
Tekst sam w sobie nie byłby w ogóle rozrywkowy, gdyby nie fakt, że o komentarz do niego poproszona została K. Szczuka.
W tym momencie już wiadomo, że rozrywkę będziemy mieli zagwarantowaną. Jak każdy lewak pani Szczuka staje na wysokości zadania i raczy nas typowym pseudointelektualnym bełkotem. Nawiasem mówiąc, nie jestem do końca przekonany, czy określenie pseudointelektualny nie jest w tym przypadku nieco wygórowane. Na szczególną uwagę zasługuje następujące stwierdzenie: Ten kanon jest najbardziej kanoniczny jak może być, jest wręcz obrośnięty "polskością"
Pomijając gwałt na języku polskim, jedno pytanie, czym do kurwy nędzy miałby być "obrośnięty"? Zastanówmy się jakie warunki powinien spełniać kanon polskich lektur szkolnych? Zaiste trudne to pytanie. Co nie zmienia faktu, że trzeba być nieźle obrośniętym gównem żeby ażeby dojść do cytowanego wniosku. Spośród wszystkich argumentów przeciwko obecnemu wyglądowi kanonu lektur ten jest najbardziej debilnym jaki sobie potrafię wyobrazić.
Nie twierdzę, że niedługo nie powstanie coś jeszcze bardziej debilnego, ale nie ukrywam, że debilizm lewaków dalece wykracza poza ramy mojej wyobraźni. Domyślam sie, że wizja kanonu lektur by K. Szczuka bliższa byłaby książeczki z tęczową okładką promującej wolność, równość i głupotę, broń Boże idee tak zacofane jak polskość czy patriotyzm, wszystko to przecież śmierdzi zaściankiem na kilometr i jest niepostępowe. Takie wartości nijak nie chcą się wpisać do wizji świata postępowego, w którym wszyscy się kochają (najlepiej analnie), a ultratolerancja kwitnie na każdym rogu.
Powraca pytanie czymże powinien być "obrośnięty" kanon polskich lektur? Chińszyzną?
Na koniec mam radę dla pani Szczuki, jeśli polskość jest dla pani problemem - granice są otwarte, droga wolna, z pewnością znajdzie sobie pani jakiś miły kosmopizdyczny kraj, który zatracił swoją tożsamość, lub jest już tego bardzo bliski.
Chyba mało kto jest w stanie zaprzeczyć, że jeśli chodzi o produkowanie nonsensów politycy potrafią być bezkonkurencyjni.
W międzyczasie proponuję aperitif pod postacią tekstu z portalu onet: Polski kanon lektur - depresja murowana?
Tekst sam w sobie nie byłby w ogóle rozrywkowy, gdyby nie fakt, że o komentarz do niego poproszona została K. Szczuka.
W tym momencie już wiadomo, że rozrywkę będziemy mieli zagwarantowaną. Jak każdy lewak pani Szczuka staje na wysokości zadania i raczy nas typowym pseudointelektualnym bełkotem. Nawiasem mówiąc, nie jestem do końca przekonany, czy określenie pseudointelektualny nie jest w tym przypadku nieco wygórowane. Na szczególną uwagę zasługuje następujące stwierdzenie: Ten kanon jest najbardziej kanoniczny jak może być, jest wręcz obrośnięty "polskością"
Pomijając gwałt na języku polskim, jedno pytanie, czym do kurwy nędzy miałby być "obrośnięty"? Zastanówmy się jakie warunki powinien spełniać kanon polskich lektur szkolnych? Zaiste trudne to pytanie. Co nie zmienia faktu, że trzeba być nieźle obrośniętym gównem żeby ażeby dojść do cytowanego wniosku. Spośród wszystkich argumentów przeciwko obecnemu wyglądowi kanonu lektur ten jest najbardziej debilnym jaki sobie potrafię wyobrazić.
Nie twierdzę, że niedługo nie powstanie coś jeszcze bardziej debilnego, ale nie ukrywam, że debilizm lewaków dalece wykracza poza ramy mojej wyobraźni. Domyślam sie, że wizja kanonu lektur by K. Szczuka bliższa byłaby książeczki z tęczową okładką promującej wolność, równość i głupotę, broń Boże idee tak zacofane jak polskość czy patriotyzm, wszystko to przecież śmierdzi zaściankiem na kilometr i jest niepostępowe. Takie wartości nijak nie chcą się wpisać do wizji świata postępowego, w którym wszyscy się kochają (najlepiej analnie), a ultratolerancja kwitnie na każdym rogu.
Powraca pytanie czymże powinien być "obrośnięty" kanon polskich lektur? Chińszyzną?
Na koniec mam radę dla pani Szczuki, jeśli polskość jest dla pani problemem - granice są otwarte, droga wolna, z pewnością znajdzie sobie pani jakiś miły kosmopizdyczny kraj, który zatracił swoją tożsamość, lub jest już tego bardzo bliski.