Niedawno dowiedziałem się, że Czesi chcą uznania Jediizmu za oficjalną religię. Muszę przyznać, że niewiele wiem o Jediizmie (mam nadzieję, że tak to się pisze), w artykule możemy przeczytać, że wiara Jedi to wyznanie synkretyczne, łączące w sobie m.in. cechy chrześcijaństwa, buddyzmu i zen.
Ciekawa koncepcja, niemniej jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to kolejny niezdrowy twór. Nie zrozumcie mnie źle. Oczywiście każdy ma prawo do własnej wiary, jakkolwiek dziwna by ona nie była. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko brać na poważnie "religię" mającą swe korzenie w filmie z gatunku western w kosmosie.
Refleksje na temat ludzi chcących być Jedi przywiodły mnie ponownie do refleksji na temat religii w ogóle. Kolejny raz doszedłem do tego samego wniosku. Problem nie leży w religii jako takiej. Nieważne jaka to religia. Nie chodzi o to czy ktoś jest wyznawcą islamu, buddyzmu, judaizmu, katolicyzmu, zen, hinduizmu, konfucjanizmu, sikhizmu, jedi, czy też latającego spaghetti. Nie. Wcale nie chodzi o to jak nazywasz swojego Boga, jak często się do niego modlisz i jakiego mięsa nie jesz.
Więc o co chodzi? Najnormalniej w świecie o to jakim jesteś człowiekiem. Koniec i kropka. Tu leży pies pogrzebany. Nidy nie chodziło o religię. Mam jeden prosty argument potwierdzający moją tezę (tak tylko jeden). Nasza natura jest taka, że lubimy się nawzajem tępić na różne sposoby. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to jedna z naszych ulubionych rozrywek. Minęły tysiące lat, a nasza natura nie uległa zmianie - środki za pomocą, których możemy odsyłać bliźnich na łono ... (wpisz odpowiednie bóstwo w zależności od wiary lub pozostaw to miejsce puste jeśli w nic nie wierzysz) - zdecydowanie. Chcę przez to powiedzieć, że religia jest tylko pretekstem, bo w gruncie rzeczy nie chodzi o Boga, kolor skóry, itd. Często chodzi o pieniądze, ziemię i o to, że lubimy się mordować i jako gatunek w większości składamy się z debili. Recepta na katastrofę, która sprawdza się od zarania dziejów. Myślę, że wszyscy, którym się wydaje, że tak bardzo w coś wierzą, że warto za to mordować powinni w końcu zjednoczyć się pod sztandarem jednej religii, która de facto zawsze była najpopularniejszą religią na świecie. Religia ta nazywa się debilizm. Jej założenia są banalne - hołdowanie własnej głupocie. Pewnie dlatego ma tak wielu wyznawców.
3 komentarze:
ANTYCHRYST!!!!ZGŁOSZĘ TO DO OJCA DYREKTORA!!!!!!!!!!
Kilka osób w życiu powiedziało mi że jestem heretykiem, postanowiłem więc poszperać w necie co by się dowiedzieć czy mam być z tego dumny czy też raczej położyć po sobie uszy... więc zacytuję co znalazłem: W Słowniku herezji w Kościele katolickim Hervé Massona (1993) czytamy: „Słowo herezja wywodzi się z greckiego hairesis – branie dla siebie, wybór. W starożytności mianem hairesis nazywano autonomiczne szkoły myśli filozoficznej, jednakże w literaturze patrystycznej bardzo wcześnie zaczęto używać tego słowa do określenia grup chrześcijan, których poglądy i interpretacja doktryny odstępowały od ortodoksji ustalonej przez zwierzchność kościelną”. Dlatego dla mnie „herezja” łączy się nierozerwalnie z prawem wyboru.
Już samo pochodzenie terminu hairesis jest więc szlachetne: w znaczeniu „wyboru” bowiem łączy się on z jedną z dwóch czy trzech najwznioślejszych kategorii ducha ludzkiego – z wolnością (obok miłości i mądrości). Heretyk to człowiek, który domaga się dla siebie – niekiedy nawet za cenę własnego życia – wrodzonego człowieczeństwu prawa do wolności. Dlatego: „heretyk to brzmi dumnie”.
Za Sjp PWN: «pogląd religijny sprzeczny z dogmatami religii panującej» D przen. «odstępstwo od powszechnie przyjętego poglądu»
Pytanie tylko ile z tych osób jest świadoma znaczenia tego słowa? Myślę, że dla większości ma ono głównie negatywne konotacje i właśnie dlatego zostałeś nazwany heretykiem. Jeśli chodzi o semantykę, to masz rację, ale czy heretyk może brzmieć dumnie? Nie wiem. Biorąc pod uwagę fakt, że trendy językowe są wyznaczane, jak zresztą wiele innych trendów, głównie przez ignorantów, myślę, że nie możesz na to liczyć.
Prześlij komentarz