Nie będę ukrywał radości z jaką przyjąłem wiadomość o tym, że premier Tusk przyznał się do palenia trawy. Od razu wiedziałem, że szykuje się przednia zabawa. Chciałbym powiedzieć, że to dobrze, że premier nie ukrywa przed opinią publiczną "pikantniejszych" szczegółów swego życia, ale nie sądzę, aby kierowały nim takie pobudki jak szczerość. W końcu jakby na to nie patrzeć Donald jest politykiem, możemy więc co najwyżej mówić o wyrachowanym zagraniu strategicznym.
Mniejsza jednak z motywami, szczerze powiedziawszy w ogóle mnie one nie interesują. O wiele lepsze jest to co się zaczęło dziać potem. Pan Tusk z pewnością był przygotowany na niezbyt ciepłe przyjęcie tych rewelacji przez opinię publiczną ( w końcu to Lechistan a nie Holandia) dlatego też niedługo po tym, gdy jak to mawiają anglojęzyczni gówno walnęło w wentylator, premier stwierdził, że był to młodzieńczy wybryk, z którego nie jest dumny, oraz, że wszelkie narkotyki to zło. Temat narkotyków w mediach jest zawsze przezabawny, a jeśli chodzi o narkotyki i polityków - tylko boki zrywać. A więc Tusk jest be bo jarał jointy, cały świat polskiej polityki bije się w pierś i zarzeka, że z narkotykami ma tyle wspólnego co z porządnym sprawowaniem władzy. Nie można także zapomnieć o gwoździu programu, którym prawie zawsze w takich przypadkach jest nieziemskie larum pod tytułem "narkotyki to ZŁO!", podniesione przez ludzi, którzy narkotyków na oczy nawet nie widzieli (przynajmniej teoretycznie). Może uwierzyli na słowo premierowi?
Nieważne. Wiadomo przecież, że nie chodzi o to, że ktoś kiedyś spalił jointa, albo 10, tylko o to, żeby oponenta zmieszać z błotem i przy okazji zrobić ludziom gówno z mózgu. Ten palił trawę, a tamten nie ma prawa jazdy, temu ucho odstaje, kurcze rewelacje rodem z tabloidów.
Polecam lekturę notki, z której możemy się między innymi dowiedzieć, o tym, że posłanka Kempa zastanawia się, czy aby mózg premiera nie ucierpiał na skutek palenia. Na tym nie koniec rozrywki, proszę oto cytat: "Chcę mieć trzeźwego i wolnego od narkotyków premiera. Polityk tej rangi powinien być kryształowy". Życzę powodzenia w poszukiwaniach, ma Pani już zapas świec? Polska polityka jaka jest każdy widzi i to, że ktoś kiedyś palił trawę wg mnie powinno być jednym z najmniejszych zmartwień. Dla jasności, to co napisałem powyżej nie ma na celu obrony postawy premiera, tudzież wpisania się w nurt prolegalizacyjny. Kolejny raz nasi kochani politycy wolą deliberować nad pierdołami zamiast coś naprawdę zrobić.
Co sprowadza mnie po raz kolejny do stwierdzenia, że najchętniej bym ten cały burdel pysznie mieniący się reprezentantami narodu jak to się mawia wyjebał w kosmos, rzecz jasna lewaków w pierwszej kolejności.
A teraz z innej beczki. Chciałem polecić szanownym czytelnikom bloga byłego członka Lpr, nikogo innego jak Wojciecha Wierzejskiego! Tak właśnie jego! Dla tych, którzy w tym momencie pukają się głowę, spieszę donieść, że lektura wspomnianego bloga o ile z pewnych względów bywa arcytrudną, to czasem warto się zmusić, gdyż niejednokrotnie dzięki teoriom Wierzejskiego banan nie schodzi z ryja przez długi czas. Przykładowo, pojęcie wolności wg "myśli Wierzejowskiej": "Rdzeniem bowiem klasycznego rozumienia wolności jest zawsze wybór dobra. [...] Wybór anty-dobra nie jest żadną wolnością [...] Wolność więc musi występować w relacji do dobra, inaczej nie jest wolnością."
Klasyk. Nic dodać nic ująć. Bo przecież: "Moja jest tylko racja i to święta racja, bo jeżeli nawet jest i twoja, to moja jest mojsza niż twojsza i zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza". Dla niezorientowanych powyższy cytat pochodzi z filmu Dzień Świra. Uwielbiam argumentację w stylu: bo jest tak i chuj.
Mniejsza jednak z motywami, szczerze powiedziawszy w ogóle mnie one nie interesują. O wiele lepsze jest to co się zaczęło dziać potem. Pan Tusk z pewnością był przygotowany na niezbyt ciepłe przyjęcie tych rewelacji przez opinię publiczną ( w końcu to Lechistan a nie Holandia) dlatego też niedługo po tym, gdy jak to mawiają anglojęzyczni gówno walnęło w wentylator, premier stwierdził, że był to młodzieńczy wybryk, z którego nie jest dumny, oraz, że wszelkie narkotyki to zło. Temat narkotyków w mediach jest zawsze przezabawny, a jeśli chodzi o narkotyki i polityków - tylko boki zrywać. A więc Tusk jest be bo jarał jointy, cały świat polskiej polityki bije się w pierś i zarzeka, że z narkotykami ma tyle wspólnego co z porządnym sprawowaniem władzy. Nie można także zapomnieć o gwoździu programu, którym prawie zawsze w takich przypadkach jest nieziemskie larum pod tytułem "narkotyki to ZŁO!", podniesione przez ludzi, którzy narkotyków na oczy nawet nie widzieli (przynajmniej teoretycznie). Może uwierzyli na słowo premierowi?
Nieważne. Wiadomo przecież, że nie chodzi o to, że ktoś kiedyś spalił jointa, albo 10, tylko o to, żeby oponenta zmieszać z błotem i przy okazji zrobić ludziom gówno z mózgu. Ten palił trawę, a tamten nie ma prawa jazdy, temu ucho odstaje, kurcze rewelacje rodem z tabloidów.
Polecam lekturę notki, z której możemy się między innymi dowiedzieć, o tym, że posłanka Kempa zastanawia się, czy aby mózg premiera nie ucierpiał na skutek palenia. Na tym nie koniec rozrywki, proszę oto cytat: "Chcę mieć trzeźwego i wolnego od narkotyków premiera. Polityk tej rangi powinien być kryształowy". Życzę powodzenia w poszukiwaniach, ma Pani już zapas świec? Polska polityka jaka jest każdy widzi i to, że ktoś kiedyś palił trawę wg mnie powinno być jednym z najmniejszych zmartwień. Dla jasności, to co napisałem powyżej nie ma na celu obrony postawy premiera, tudzież wpisania się w nurt prolegalizacyjny. Kolejny raz nasi kochani politycy wolą deliberować nad pierdołami zamiast coś naprawdę zrobić.
Co sprowadza mnie po raz kolejny do stwierdzenia, że najchętniej bym ten cały burdel pysznie mieniący się reprezentantami narodu jak to się mawia wyjebał w kosmos, rzecz jasna lewaków w pierwszej kolejności.
A teraz z innej beczki. Chciałem polecić szanownym czytelnikom bloga byłego członka Lpr, nikogo innego jak Wojciecha Wierzejskiego! Tak właśnie jego! Dla tych, którzy w tym momencie pukają się głowę, spieszę donieść, że lektura wspomnianego bloga o ile z pewnych względów bywa arcytrudną, to czasem warto się zmusić, gdyż niejednokrotnie dzięki teoriom Wierzejskiego banan nie schodzi z ryja przez długi czas. Przykładowo, pojęcie wolności wg "myśli Wierzejowskiej": "Rdzeniem bowiem klasycznego rozumienia wolności jest zawsze wybór dobra. [...] Wybór anty-dobra nie jest żadną wolnością [...] Wolność więc musi występować w relacji do dobra, inaczej nie jest wolnością."
Klasyk. Nic dodać nic ująć. Bo przecież: "Moja jest tylko racja i to święta racja, bo jeżeli nawet jest i twoja, to moja jest mojsza niż twojsza i zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza". Dla niezorientowanych powyższy cytat pochodzi z filmu Dzień Świra. Uwielbiam argumentację w stylu: bo jest tak i chuj.
1 komentarz:
Heh...:) Ciekawie ujęte:] zgadzam się całkowicie z Tobą:]
PS. masz do załatwienia coś, co by ich w ten kosmos (zresztą h*j wie gdzie, byleby nie tutaj) wyje*ało?:D
Prześlij komentarz