Czyli znowu o Smoleńsku, stosunkach polsko-rosyjskich i o naszej "elicie" rządzącej.
Zacznę od policzka wymierzonego we wszystkich piewców przyjaźni polsko-rosyjskiej. Wszystkich tych, którzy dali się nabrać na tanie gesty i fałszywe obietnice, wszystkich tych, którzy z jakichś dziwnych powodów ubzdurali sobie, że Rosja darzy nas sympatią i traktuje jako równorzędnego partnera. Wszystkich tych odwalających krecią robotę robotę w swoich gadzinówkach, piejąc peany na temat tego, jak to wspaniali są Rosjanie i jak to łączą się z nami w bólu. Ostatnie dni dostarczyły bardzo jasnego i jednoznacznego dowodu na to, gdzie mają nas Rosjanie i co o nas sądzą. Co sądzą o nas jako o narodzie i co sądzą o naszym (pożal się Boże) rządzie. Mam oczywiście na myśli usunięcie pamiątkowej tablicy i zastąpienie jej tablicą z jedynie słuszną treścią zredagowaną przez przyjaciół moskali. (Oczywiście są tacy, którym to w zupełności nie przeszkadza, jak np. niejaka Senyszyn, która twierdzi, że dobrze by było ukarać rodziny zmarłych za bezprawne postawienie tablicy, ale brednie tego szatańskiego pomiotu tym razem pozostawię bez komentarza.) W ten sposób wielki rosyjski niedźwiedź pokazuje nam wieli środkowy palec, lub ujmując to mniej poetycko - leje na nas ciepłym moczem. A co zrobi POkemońska ekipa? Przyjmie to na klatę, bo co tam, co innego można zrobić? MSZ zgłosił sprzeciw. Nie można chyba bardziej dosadnie pokazać komuś, że jeśli będzie się miało ochotę to się mu napluje w twarz, a tenże ma powiedzieć, że pada deszcz i podziękować. Nie jest to jednak specjalnie dziwne, gdyż jest to stała taktyka naszego kochanego rządu. Byleby kogoś przypadkiem nie rozdrażnić, a już Rosji w szczególności. Interesy państwa polskiego nie są tak ważne, jak dobre samopoczucie kacapów. Pytam się, jak w takiej sytuacji Polska ma być traktowana poważnie na arenie międzynarodowej? Osobiście nie widzę takiej możliwości. Nie przy obecnym kształcie polityki zagranicznej. Litwa w oczywisty sposób łamie prawa mniejszości polskiej, Niemcy mniejszości polskiej nadal nie uznają za mniejszość, Rosja - bez komentarza, a co robi nasz rząd? Jak na razie nic. W każdym razie nic konkretnego. Czy coś zrobi? Pewnie nie, bo po co?
Chciałbym teraz przyjrzeć się obchodom rocznicy katastrofy. Chyba nikt nie spodziewał się, że przebiegną one w sposób cywilizowany, no chyba, że przeleżał kilka ostatnich dekad pod śniegiem. Ja też nie spodziewałem się ani "normalności" ani "cywilizacji". Po raz kolejny (niestety) się nie zawiodłem. Wszyscy, którzy mniej lub bardziej dokładnie śledzą bieżące wydarzenia mieli okazje być świadkami tego żałosnego przedstawienia, które w jasny sposób pokazało, że pamięć po zmarłych i uczucia ich rodzin są niczym w zderzeniu z doraźnymi interesami politycznymi i nieodpartą, perwersyjną wręcz, chęcią poniżenia przeciwnika. Bójki, bojkoty, skoki przez płot, przepychanki, kretyńskie komentarze, jedna wielka szarpanina. Szkoda słów. Dlaczego więc o tym wspominam? Dlatego, że takie wydarzenia i zachowania im towarzyszące aż za dobrze obrazują polską mentalność. Widać jak na dłoni jacy jesteśmy, my jako naród. Skłócony, podzielony, głupi... Smutne ale prawdziwe. Od jakiegoś czasu Krakowskie przedmieście zamieniło się w papierek lakmusowy pokazujący to kim są Polacy. Niech ktoś mi powie, że podoba mu się to co widzi. Oglądając to co się działo na Krakowskim przedmieściu często miałem wrażenie, że zgromadzeni tam ludzie, gdyby tylko mogli, to najchętniej by się zatłukli - tylko dać im przyzwolenie i trochę sztachet i kijaszków. Wtedy dopiero by się działo.
Niestety moi drodzy tak właśnie wygląda polskie społeczeństwo, stan posiadania ani klasa społeczna nie grają tu większej roli - jedni mogą mieć sztachetę, drudzy profesjonalną pałkę, trzeci garść pomówień - nieważne cel jest zawsze ten sam - zgnoić przeciwnika, tego drania, tego gada. Powtarzam od wielu lat, (zresztą nie ja pierwszy na to wpadłem) Polska nie potrzebuje zewnętrznych wrogów, jesteśmy wystarczająco dobrzy w wykańczaniu się nawzajem. W tym kontekście innego znaczenia nabiera powiedzenie, jeśli masz wrogów, to usiądź na skraju rzeki i czekaj cierpliwie aż ich ciała spłyną wraz z nurtem.
Część ludzi ma już serdecznie dosyć wszystkiego co związane jest z katastrofą i wcale im się dziwię. Niestety smutna prawda jest taka, że kolejny raz prawdy możemy się długo nie doczekać. To jedno, a drugie, to fakt, że katastrofa ma zbyt dużą polityczną wartość, dlatego też jeszcze długo będziemy musieli przyglądać się zamienianiu tragedii na kapitał polityczny - w ten lub inny sposób. Będziemy także musieli się przyglądać kolejnym próbom jej bagatelizowania oraz słuchać o tym, że pada deszcz, gdy kacapy będą pluły nam w twarz. Będziemy także musieli być świadkami dalszego podziału naszego społeczeństwa, bo nie miejmy wątpliwości, ta sytuacja nie jest w stanie złączyć Polaków, jak jasno widać tylko nas dzieli i dzielić będzie, zwłaszcza, że jest wielu, którym te podziały są bardzo na rękę. Może w tej kwestii jestem pesymistą, nie wiem, czas pokaże, powiem tylko, to co mówię zazwyczaj - chciałbym się mylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz