Istnieje taki termin jak państwo opiekuńcze (ang. nanny state, welfare state). Terminem tym określa się państwa kapitalistyczne, w których funkcjonuje rozbudowany system socjalny oraz interwencjonizm i protekcjonizm państwowy.
Doskonałym przykładem nanny state jest Wielka Brytania, realia tam panujące świetnie odzwierciedlają teoretyczny model państwa opiekuńczego. O ile UK jest swego rodzaju przodownikiem, to wiele innych krajów "rozwiniętych" w mniejszym lub większym zakresie wydaje się realizować schemat państwa opiekuńczego. Zwłaszcza jeśli potraktować UE jako twór o charakterze quasi państwowym.
A to nie wróży to niczego dobrego!
Poza przytoczonym już terminem państwa opiekuńczego, od jakiegoś czasu funkcjonuje inny termin, wg mnie trafnie obrazujący prawdziwe oblicze tego modelu społeczno-politycznego. Termin ten to wspomniane w tytule - wrogie państwo opiekuńcze. Termin ten, (o ile mnie pamięć nie myli) ukuty przez ekonomistów krytycznie nastawionych do tego modelu, coraz częściej używany jest przy okazji dyskusji na temat długofalowych, szkodliwych skutków działania państwa opiekuńczego.
Jakie zagrożenia niesie ze sobą nanny state? Przede wszystkim przyczynia się do powstania rzesz funkcjonalnych analfabetów. Jest to oczywiście co poniektórym na rękę, gdyż jak wiadomo ciemną tłuszczą o wiele łatwiej kierować niż ludźmi świadomymi, reprezentującymi pewien poziom intelektualny. Jest to jednak ślepa uliczka, gra na krótką metę. Jak świat światem idioci przewyższali liczebnością ludzi rozumnych, nie znaczy to chyba jednak, że nie należy podejmować działań mających na celu zmianę tego stanu rzeczy. Państwo, które uzależnia od siebie swoich obywateli podając im wszystko na tacy, zawsze gwarantując miękkie lądowanie wyrządza sobie i im wielką krzywdę. Ludzie żyjący w takim systemie stają się leniwi, przestają dbać o siebie i o swój rozwój. Bo niby po co? Nie ma takiej potrzeby. Jest przecież socjal, państwo pomorze! Skoro nie ma ostrzeżenia przed tym żeby nie wchodzić na tory, to pewnie można bez obaw zrobić sobie tam piknik! Przecież państwo czuwa! Po co iść do pracy, skoro jest zasiłek? Po co zdobyć wykształcenie, skoro można zrobić sobie dziecko w wieku 16 lat i dostać zasiłek? Po co myśleć, po co brać odpowiedzialność za samego siebie i swoje czyny?
W tym miejscu pragnę stanowczo podkreślić, że nie jestem zdania, iż większość ludzi wie co jest dla nich dobre. Wręcz przeciwnie, jak to już nie raz mówiłem, ludzie to debile i zazwyczaj gówno wiedzą. Nie zmienia to jednak w żaden sposób faktu, że uważam, iż należy podążać w stronę systemu, w którym ludzie będą mogli decydować o kształcie swojego życia i ponosić konsekwencje tych decyzji. Wiem, powiało brawurą! No ale cóż, podobno do odważnych świat należy!
Podobno... Warto podkreślić to słowo, gdyż patrząc na dzisiejszy świat dochodzę do wniosków diametralnie różniących się od ludowych mądrości i porzekadeł. Wróćmy jednak do państwa opiekuńczego, socjal, protekcjonizm, interwencjonizm, tysiące niepotrzebnych regulacji prawnych i oczywiście dbanie o to, aby żadna mniejszość nie była dyskryminowana (bo większość można) - wszystko to skutkuje masą horrendalnych absurdów. Funkcjonalnemu analfabetyzmowi dziarsko towarzyszy kastracja intelektualna i libertynizm o kosmicznych wręcz proporcjach. Wszystko to skutkuje zepsuciem oraz powolnym rozkładem zachodnich społeczeństw.
A propos kastracji intelektualnej, nie mogę nie wspomnieć o jednej z jej form, jednego z moich "pupilków", współczesnej formy cenzury w białych rękawiczkach - politycznej poprawności.
Polecam lekturę artykułu pt. "Zakazane słowa" - czyli kilka słów o tym co można, a czego nie można powiedzieć będąc w UK. Dzięki Ci Boże, że Polska ciągle jest "zaściankiem"! I oby nim pozostała jak najdłużej na pohybel ultratolerancji! Piewcy poprawności politycznej są dla mnie doskonałym przykładem kastratów intelektualnych, chciało by się rzecz: wytwór potwornej epoki równości, dzieci swoich czasów. Mówiąc ich językiem intelectually challenged... Moim zdaniem trzeba być zapóźnionym umysłowo, by popierać zgubne gierki semantyczne PC. Czarne jest czarne i tyle. Gdzie ta wolność, którą tak chętnie wycierają sobie gębę aktywiści wszelkiej maści? A, przepraszam, wolność w ich wykonaniu nazywa się na niektóre tematy albo dobrze albo w ogóle...
Wrogie państwo opiekuńcze jest o ile jest terminem bardzo trafnym, to dosyć łagodnym. W moich oczach modus operandi jaki przyjmuje obecnie UE i część "krajów" rozwiniętych to specyficzna forma neofaszyzmu suto okraszona czerwoną gorączką. Wszytko oczywiście i imię równości, tolerancji, wolności i praw dżdżownic, wszystko majestacie postępu...
Niespecjalnie mnie to dziwi, cóż jest bardziej ekscytującego od władzy, prawdziwej władzy, władzy absolutnej. A prawdziwa władza to min. możliwość wmówienia ludziom, że czarne jest białe!
Tak np. w UK (nie, nie uwziąłem na nich) rodzice dzieci, którzy nie wyrazili zgody na ich uczestnictwo w lekcjach o sodomitach grożą kary pieniężne lub sprawy sądowe (sic!) !!!
Chore, co? W ramach komentarza mogę powiedzieć tylko jedno, ponownie nawiązując do filmu Sami Swoi, sądy sądami, a sprawiedliwość i tak musi być po naszej stronie. Czytaj: prędzej spaliłbym szkołę niż puścił swoje dziecko na zajęcia o "kochających się inaczej"!
Czy już mówiłem, że apokalipsa jest coraz bliżej?
Doskonałym przykładem nanny state jest Wielka Brytania, realia tam panujące świetnie odzwierciedlają teoretyczny model państwa opiekuńczego. O ile UK jest swego rodzaju przodownikiem, to wiele innych krajów "rozwiniętych" w mniejszym lub większym zakresie wydaje się realizować schemat państwa opiekuńczego. Zwłaszcza jeśli potraktować UE jako twór o charakterze quasi państwowym.
A to nie wróży to niczego dobrego!
Poza przytoczonym już terminem państwa opiekuńczego, od jakiegoś czasu funkcjonuje inny termin, wg mnie trafnie obrazujący prawdziwe oblicze tego modelu społeczno-politycznego. Termin ten to wspomniane w tytule - wrogie państwo opiekuńcze. Termin ten, (o ile mnie pamięć nie myli) ukuty przez ekonomistów krytycznie nastawionych do tego modelu, coraz częściej używany jest przy okazji dyskusji na temat długofalowych, szkodliwych skutków działania państwa opiekuńczego.
Jakie zagrożenia niesie ze sobą nanny state? Przede wszystkim przyczynia się do powstania rzesz funkcjonalnych analfabetów. Jest to oczywiście co poniektórym na rękę, gdyż jak wiadomo ciemną tłuszczą o wiele łatwiej kierować niż ludźmi świadomymi, reprezentującymi pewien poziom intelektualny. Jest to jednak ślepa uliczka, gra na krótką metę. Jak świat światem idioci przewyższali liczebnością ludzi rozumnych, nie znaczy to chyba jednak, że nie należy podejmować działań mających na celu zmianę tego stanu rzeczy. Państwo, które uzależnia od siebie swoich obywateli podając im wszystko na tacy, zawsze gwarantując miękkie lądowanie wyrządza sobie i im wielką krzywdę. Ludzie żyjący w takim systemie stają się leniwi, przestają dbać o siebie i o swój rozwój. Bo niby po co? Nie ma takiej potrzeby. Jest przecież socjal, państwo pomorze! Skoro nie ma ostrzeżenia przed tym żeby nie wchodzić na tory, to pewnie można bez obaw zrobić sobie tam piknik! Przecież państwo czuwa! Po co iść do pracy, skoro jest zasiłek? Po co zdobyć wykształcenie, skoro można zrobić sobie dziecko w wieku 16 lat i dostać zasiłek? Po co myśleć, po co brać odpowiedzialność za samego siebie i swoje czyny?
W tym miejscu pragnę stanowczo podkreślić, że nie jestem zdania, iż większość ludzi wie co jest dla nich dobre. Wręcz przeciwnie, jak to już nie raz mówiłem, ludzie to debile i zazwyczaj gówno wiedzą. Nie zmienia to jednak w żaden sposób faktu, że uważam, iż należy podążać w stronę systemu, w którym ludzie będą mogli decydować o kształcie swojego życia i ponosić konsekwencje tych decyzji. Wiem, powiało brawurą! No ale cóż, podobno do odważnych świat należy!
Podobno... Warto podkreślić to słowo, gdyż patrząc na dzisiejszy świat dochodzę do wniosków diametralnie różniących się od ludowych mądrości i porzekadeł. Wróćmy jednak do państwa opiekuńczego, socjal, protekcjonizm, interwencjonizm, tysiące niepotrzebnych regulacji prawnych i oczywiście dbanie o to, aby żadna mniejszość nie była dyskryminowana (bo większość można) - wszystko to skutkuje masą horrendalnych absurdów. Funkcjonalnemu analfabetyzmowi dziarsko towarzyszy kastracja intelektualna i libertynizm o kosmicznych wręcz proporcjach. Wszystko to skutkuje zepsuciem oraz powolnym rozkładem zachodnich społeczeństw.
A propos kastracji intelektualnej, nie mogę nie wspomnieć o jednej z jej form, jednego z moich "pupilków", współczesnej formy cenzury w białych rękawiczkach - politycznej poprawności.
Polecam lekturę artykułu pt. "Zakazane słowa" - czyli kilka słów o tym co można, a czego nie można powiedzieć będąc w UK. Dzięki Ci Boże, że Polska ciągle jest "zaściankiem"! I oby nim pozostała jak najdłużej na pohybel ultratolerancji! Piewcy poprawności politycznej są dla mnie doskonałym przykładem kastratów intelektualnych, chciało by się rzecz: wytwór potwornej epoki równości, dzieci swoich czasów. Mówiąc ich językiem intelectually challenged... Moim zdaniem trzeba być zapóźnionym umysłowo, by popierać zgubne gierki semantyczne PC. Czarne jest czarne i tyle. Gdzie ta wolność, którą tak chętnie wycierają sobie gębę aktywiści wszelkiej maści? A, przepraszam, wolność w ich wykonaniu nazywa się na niektóre tematy albo dobrze albo w ogóle...
Wrogie państwo opiekuńcze jest o ile jest terminem bardzo trafnym, to dosyć łagodnym. W moich oczach modus operandi jaki przyjmuje obecnie UE i część "krajów" rozwiniętych to specyficzna forma neofaszyzmu suto okraszona czerwoną gorączką. Wszytko oczywiście i imię równości, tolerancji, wolności i praw dżdżownic, wszystko majestacie postępu...
Niespecjalnie mnie to dziwi, cóż jest bardziej ekscytującego od władzy, prawdziwej władzy, władzy absolutnej. A prawdziwa władza to min. możliwość wmówienia ludziom, że czarne jest białe!
Tak np. w UK (nie, nie uwziąłem na nich) rodzice dzieci, którzy nie wyrazili zgody na ich uczestnictwo w lekcjach o sodomitach grożą kary pieniężne lub sprawy sądowe (sic!) !!!
Chore, co? W ramach komentarza mogę powiedzieć tylko jedno, ponownie nawiązując do filmu Sami Swoi, sądy sądami, a sprawiedliwość i tak musi być po naszej stronie. Czytaj: prędzej spaliłbym szkołę niż puścił swoje dziecko na zajęcia o "kochających się inaczej"!
Czy już mówiłem, że apokalipsa jest coraz bliżej?
P.S.
Na koniec news z Polski rodem. Jak wiadomo państwo polskie do opiekuńczych raczej nie należy, ale do wrogich, to i owszem!
Na koniec news z Polski rodem. Jak wiadomo państwo polskie do opiekuńczych raczej nie należy, ale do wrogich, to i owszem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz