01 marca 2009

Sądy, sądami...

...a sprawiedliwość i tak musi być po naszej stronie! Przed oczami maluje mi się scena z filmu Sami Swoi, gdy przed udaniem się na rozprawę sądową matka wręcza Pawlakowi granaty - tak na wszelki słuczaj...

Scena ta przypomniała mi się po tym jak przeczytałem, że sąd na Florydzie nakazał koncernowi Philip Morris wypłacenie 8 milionów dolarów wdowie po nałogowym palaczu. Szczerze powiedziawszy, to sam nie wiem dlaczego, gdyż współczesne sądy często mają niewiele wspólnego ze sprawiedliwością, a co gorsze, ze zdrowym rozsądkiem - który to pomimo rzadkości występowania w przyrodzie wcale nie jest dobrem pożądanym. Ba, można czasem odnieść wrażenie, że wiele osób wystrzega się go niczym diabeł święconej wody.

Wyrok ten nie jest pierwszym kuriozalnym wyrokiem sądowym jaki zapadł w Stanach Zjednoczonych, udowadniając jednocześnie słuszność twierdzenia, że USA to "ziemia możliwości". Szkoda tylko, że wachlarz możliwości jest wzbogacony poprzez możliwość zaskarżenia wszystkich i wszystkiego o cokolwiek.

Zjawisko to niebezpieczne z co najmniej dwóch powodów. Powód pierwszy - promuje funkcjonalny analfabetyzm. Poparzyłem się pijąc kawę, więc zaskarżę restaurację! Przecież nie ostrzegli mnie przed tym, że kawa może być GORĄCA! Należy się odszkodowanie! Ta i wiele innych równie debilnych spraw, którym sądy przyznały rację wywołała, całkiem uzasadnione, poczucie strachu pośród firm i instytucji. Teraz każdy chce się maksymalnie zabezpieczyć przed ewentualną sprawą w sądzie, tak więc na opakowaniu orzeszków znajdziemy ostrzeżenie mówiące, że produkt może zawierać orzechy (sic!)! Pytanie tylko co się stanie z ludźmi, którzy z natury wykazują spory stopień debilizmu , gdy zaczną być profilaktycznie traktowani jak totalne niedorozwoje? Jest duża szansa, że dzięki takim działaniom nimi się staną. Wiem, wiem. Brzmi niedorzecznie, ludzie staną się jeszcze głupsi. Nie zapominajcie! Głupota ludzka nie zna granic!

Palenie jest szkodliwe - prawda, koncerny tytoniowe w przeszłości nie grały fair - prawda! Lecz czy te dwa fakty są wystarczającymi przesłankami ku temu, żeby ludzie cierpiący z powodu nałogu nikotynowego byli uprawnieni do wielomilionowych odszkodowań? Moim zdaniem nie! Zdecydowana większość osób uzależnionych i nie mam tu na myśli jedynie nikotyny, chodzi mi o uzależnienia w sensie ogólnym, jest sama sobie winna. Z premedytacją popada w różnorakie nałogi, a potem, gdy budzi się z ręką w nocniku, próbuje zwalić winę na kogoś innego. Ludzkie. Winni są wszyscy inni poza mną. Miałem trudne dzieciństwo, koncerny zrobiły mi pranie mózgu, nałóg to choroba, bla, bla, bla...

Powód drugi - promocja cwaniactwa. Wyroki tego typu są pożywką nie tylko dla intelektualnych kastratów, ale także dla cwaniaków i cwaniaczków różnej maści. Nie mam pomysłu na życie, nie mam kasy, ale zaraz, mogę kogoś zaskarżyć i żyć jak pączek w maśle! Jak sądzicie ile osób wpadło na właśnie taki pomysł? Wydaje mi się, że sporo! Bo jeśli potrzeba jest matką wynalazku, to łatwa kasa z powodzeniem może być matką cwaniactwa.

Czytałem kiedyś (nie pamiętam gdzie), że system sądowy w USA i absurdalne wyroki jakie zapadają w USA pokazują wielopłaszczyznowość prawa, i że jest to zjawisko dla prawa pozytywne! Żałuję, że nie pamiętam skąd pochodzi ten artykuł, gdyż argumentacja użyta dla poparcia tej tezy była dość zabawna - niestety nie pamiętam jej na tyle dobrze, aby ją przytoczyć.
Śmiem nie zgodzić się z tą tezą. Trend ten uważam za szkodliwy ze względów wspomnianych powyżej oraz dlatego, że uważam, iż tego typu wyroki urągają majestatowi prawa. Jeśli założymy, że jeszcze takowy istnieje.

Brak komentarzy: