04 listopada 2009

Quo vadis Polsko?

Nie wiem, który raz zadaję to pytanie i chyba już nie wiem po co...

Zdjęcie, które widzicie obok zostało zrobione na Cabot Tower w Bristolu. Było to 3 tygodnie przed powrotem do kraju, doskonale pamiętam co wtedy czułem patrząc się na tę małą strzałeczkę z napisem "Warsaw 1000 M". Pamiętam jak dziś ten uśmiech na swojej twarzy i radość jaka mnie przepełniała - wracam do domu...

I wróciłem. Niektórzy pytali się po co? Ja mówiłem nie pytaj o nią... I mówię tak dalej, za każdym razem z coraz większym smutkiem. Polska rzeczywistość szybo uporała się z uśmiechem na mojej twarzy. Tu można być chyba tylko smutnym klownem.

Wracając nie spodziewałem wiele, nie sądziłem, że wrócę do krainy mlekiem i miodem płynącej, drugiej Irlandii, nie, Polska to Polska, płynie czystą i dziegciem. Wiele tego dziegciu i polskiego jadu dane było mi zjeść, po podlaniu go czystą człowiek przestaje mieć choćby cień wątpliwości gdzie się znajduje. Polska...

Taka pijana i zmęczona wciąż...

Czy jednak musi taką być? Wiecznie pijaną i zmęczoną matką karmiącą swoje wyrodne dzieci absurdem i beznadzieją? Zapewne nie musi. Mogłaby być drugą Irlandią - tak Irlandią, mówię zupełnie poważnie, mogłaby! Inną sprawą jest to, że pewnie prędzej świnie zaczną latać.

Jest coś niesamowitego i zarazem bardzo dziwnego w naszym narodzie. Coś czego chyba nigdy do końca nie zrozumiem. Przeszliśmy przez wiele. Mamy bogatą i dość barwną historię. Przetrwaliśmy wojny, najazdy, rozbiory, rusyfikację, germanizację, skreślenie z map, 2 wojny światowe i w końcu komunizm czy też jak kto woli "okres demokracji ludowej". Przetrwaliśmy to wszystko, pozostaliśmy Polakami, przetrwaliśmy...

Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę bawić się w martyrologię, nie. Nie jesteśmy jedynym narodem, któremu wiatr historii często wiał w oczy a nie w plecy. Jak śpiewał Kazik "inni mają jeszcze gorzej".

Zostawmy to. Nie licytujmy cierpieniem naszych przodków. Spójrzmy na to co dzieje się teraz. Jak wygląda Polska A.D. 2009... Nie będę zbytnio się rozpisywał na ten temat, gdyż równie dobrze mógłbym przepisać w tym miejscu 3/4 wpisów z tego bloga, tych starych i tych, które dopiero napiszę. Koń jaki jest każdy widzi... W przeciwieństwie do konia Polskę taką jest widzą nieliczni, co być może jest jedną z głównych przyczyn dlaczego ciągle jest jaka jest. Większość jest ślepa, inni odwracają wzrok, są też tacy, którzy widzą, nie dajmy się jednak zwieść, owszem oni widzą, ale ktoś nałożył im na nos różowe okulary. Z nimi wszystko jest prostsze, może trochę rozmazane, ale jednak prostsze, nie trzeba się tyle zastanawiać, od razu wiadomo kto jest wrogiem, a kto nie... Są jeszcze Ci z jednym okiem, Ci którzy nie odwracają wzroku i nie noszą okularów - takie mają przyzwyczajenie, sposób bycia, lecz oni wbrew temu co można by wnioskować kierując się porzekadłami nie są królami pośród tłuszczy ślepców. To oni są kalekami, ich nie wypada słuchać... Ich punkt widzenia nie jest godny uwagi - w końcu mają tylko jedno oko!

Pomimo tego wszystkiego, pomimo regularnego pomstowania na Polskę i Polaków na łamach tego bloga, pomimo smutnych wniosków płynących z naszej historii, ciągle twierdzę, że mamy ogromny potencjał. Gdyby tylko udało nam się ten potencjał właściwie wykorzystać, to kto wie czy tuczniki nie wzbiłyby się w przestworza i nie zdarzył się drugi cud nad Wisłą. Niestety cuda zdarzają się rzadko, a nad Wisłą... Sami wiecie. Pozostała mi już resztka nadziei na to, że Polska kiedyś będzie się liczyła na świecie, na to, że nie spieprzymy wszystkiego tak jak zawsze. Pytam się ponownie, dlaczego nie możemy wykorzystać naszego potencjału po to aby zmienić ten kraj na lepsze? Dlaczego zamiast tego potencjał ten zazwyczaj znajduje swoje ujście w cwaniactwie, robieniu sobie pod górkę, ciągłej prywacie, tworzeniu nonsensów... Naprawdę sądzę, iż gro problemów z jakimi boryka się nasz kraj mamy na własne życzenie. Większości z nich można było uniknąć. Jasne, że nie mieliśmy łatwego startu, ale jak już wspominałem inni też nie... Jesteśmy sami sobie winni. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze... Zapewne wielu z Was zna to powiedzonko, które jak ulał pasuje to opisania większości dowolnie wybranych przedsięwzięć w tym kraju. Pytanie czy aby na pewno "chcieliśmy dobrze"? To pewnie też "mądry Polak po szkodzie". Fajnie by było, gdyby tak było, a tak nie jest! Pod tym względem (co może być w pewnym sensie pocieszające) drastycznie nie odbiegamy od reszty świata i możemy powtarzać do znudzenia "historia nauczyła nas jedynie tego, że niczego nas nie nauczyła"!

Chciałbym, żeby Polska była Polską. Pamiętająca o swym dziedzictwie i tradycjach. Wolałbym jednak, żebyśmy jako Polacy mogli być dumni nie tylko z tego, że nasi przodkowie niejednokrotnie przelewali krew za jej wolność, ale także z tego, że żyjemy w normalnym kraju. W kraju, który potrafi zapewnić godziwy byt swoim obywatelom. W państwie, które spełnia podstawowe funkcje państwa, a nie tworzy niekończące się iluzje. Aby Polak nie był Polakowi wilkiem... Czy naprawdę chcę za dużo? Czy naprawdę to o czym mówię jest tak trudne? Czy może urodziłem się w złym miejscu i czasie? Sam już nie wiem... Może ktoś mi odpowie...

Czemu ciągle podążamy tą samą drogą donikąd?

Brak komentarzy: