Czyli jakby na to nie patrzyć we don`t need no education - kolejna odsłona. Chciałbym Wam polecić artykuł Jacka Kobusa zatytułowany Po co nam studia?
No właśnie po co? Teoretycznie wiadomo, rozwój, wiedza, kwalifikacje, praca itd. Wszystko fajnie, ale to jedynie przy założeniu, że nie żyje się po drugiej stronie lustra. Niestety w Naszym przypadku założenie to nie jest i zapewne jeszcze długo nie będzie spełnione, tak więc pozostaje ponowić pytanie, po co nam studia? Autor wspomnianego wcześniej artykułu daje dość dobrą odpowiedź na to jakże ważne pytanie. Nie wiem czy pośród moich czytelników znajdują się studenci, jeżeli tak to ich najbardziej zachęcam do lektury. Dla zachęty cytat
Pewnych błędów chyba bym już jednak nie powtórzył. Na przykład na studiach nie wymawiałbym się od picia wódki tak głupim pretekstem jak konieczność nauki do egzaminu! Egzamin można w końcu zdać także i w drugim terminie, a jak to nie pomoże, to w trzecim (czyli „komisyjnie”). Natomiast okazja do wypicia bruderszaftu z przyszłym posłem, ministrem, a bodaj przyszłą kochanką przyszłego podsekretarza stanu (co mogło mieć i doraźnie pewne uroki…) już się nie powtórzy…
To tylko jeden ze smaczków w tym jakże prawdziwym artykule pod którym mógłbym (z małymi wyjątkami) sam się podpisać. Jest takie anglojęzyczne powiedzenie - It`s not where you`re from, it`s where your`re at - nieważne skąd jesteś, ważne gdzie zaszedłeś. Można je strawestować tak by posłużyło za uzupełnienie treści artykułu - nieważne co skończyłeś, ważne z kim pijesz.
Więc spytam się jeszcze raz - po co nam studia?
Małe post scriptum uzupełniające obraz stanu polskiej "nauki".
Małe post scriptum uzupełniające obraz stanu polskiej "nauki".
Na 100 pracowników naukowych zatrudnionych w polskich uczelniach rocznie przypadają tylko 23 publikacje w uznanych czasopismach – wyjaśnia dr Aleksandra Parteka. – To najniższy wskaźnik w przebadanych krajach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz