26 grudnia 2008

Krótko o alternatywie.

Po raz kolejny nie zgadzam się z posłanką Senyszyn. Może to nieco trywialne i truistyczne ale uważam, że alternatywa zawsze jest! Np. alternatywa dla p. Senyszyn jest bardzo prosta - SPIERDALAJ!

Wybaczcie poetyckość formy, ale krew mnie zalewa, gdy czerwona gnida (nie pierwszy raz) śmie przedstawiać prawdy objawione na temat wiary, świąt, religijność etc. Gdyż jak wiadomo każdy czerwony to antychryst i swołocz, więc kolejny raz (poetycko rzecz ujmując) - MORDA W KUBEŁ!

24 grudnia 2008

Małe kroki...

Kobiety zawiodły się na Obamie! Organizacje kobiece w USA podniosły larum, gdyż ilość kobiet w gabinecie Obamy ich zdaniem jest nieodpowiednia. W pełni się zgadzam, jest ich o 5 za dużo! A tak na poważnie, to, jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, Obama dobierając swój gabinet kierował się umiejętnościami poszczególnych ludzi, a nie tym jaką mają płeć. Należy podkreślić, że jest to rozwiązanie ze wszech miar wskazane i sensowne, które w pełni popieram. Wydaje mi się, że każdy, choćby średnio rozsądny człowiek, zdecydowałby się na podobne kryterium przy wyborze ludzi, z którymi będzie współpracował.

Rzecz jasna przedstawicielki nurtu, jak to trafnie określił JKM, feminazimu nie są pocieszone tym faktem i twierdzą, że "jest to gigantyczny krok wstecz". Czy środowiska kobiece w Stanach naprawdę liczyły na bezkrytyczny barter? Poparcie za miejsca w gabinecie? Nie wiem. Jeśli tak, to wykazały się niezwykłą naiwnością. Wiem za to, że roszczeniowa postawa reprezentowana przez te środowiska jest co najmniej niepokojąca. Jakiś czas temu czytałem o pomyśle, chyba szwedzkim, aby kobiety miały ustawowo zagwarantowane 50% miejsc w każdej partii zasiadając w parlamencie (o ile mnie pamięć nie myli). Pomysły tego typu są jawnym zamachem na demokrację, nie wspominając o tym, że można by je umieścić w encyklopedii pod hasłem dyskryminacja. Niech posłuży to jako smutny przykład tego o czym mówię od dawna, zazwyczaj Ci, którzy najgłośniej i najzacieklej walczą z "dyskryminacją" okazują się być faszystami pierwszego sortu. Kobiety mogą startować w wyborach na tych samych zasadach co mężczyźni, mają także prawo głosu, więc jeśli (hipotetycznie) do parlamentu nie dostanie się ani jedna, można albo zwalić winę na mężczyzn (którzy są przecież odpowiedzialni za całe zło na świecie, z gradobiciem włącznie), albo usiąść i zastanowić się co robimy nie tak? Oczywiście wyjście nr 1 jest o wiele łatwiejsze. Jestem szalenie ciekaw, czy jeśli np. grupa zawodowa chirurgów składałaby się w 100% z białych mężczyzn, to czy pewne środowiska byłyby tak samo chętne aby w ramach równouprawnienia znaleźli się tam przedstawiciele rożnego rodzaju mniejszości, po korespondencyjnym kursie zakładania bypassów.

Obamie oberwało się również od środowisk homoseksualnych, dlatego że do wygłoszenia inwokacji podczas zaprzysiężenia na prezydenta wybrał pastora, który, o zgrozo!, nie kryje się ze swoimi konserwatywnymi poglądami vide nie popiera aborcji i homo-ślubów. (A przecież prawo do wyskrobania się jest jednym z podstawowych praw człowieka, przepraszam kobiety). Szczerze powiedziawszy nie sądziłem, że Obamie uda się tak szybko wywołać u mnie "sympatię", albo inaczej, że w ogóle uda mu się wywołać u mnie sympatię. A tu proszę, życie jest pełne niespodzianek!

Gigantyczny krok wstecz? Nie, mały krok w dobrym kierunku....

23 grudnia 2008

Prasówka.

Oto czytamy, iż wg kościoła in vitro jest moralnie naganne. O ile rozumiem, że z pewnych względów obiektywnych kościół nie może przyklasnąć pewnym pomysłom, to niezmienna, krytyczna postawa wobec sztucznego zapłodnienia nieco mnie dziwi. Co jest złego w tym, że ktoś chce mieć dziecko, lecz z pewnych względów musi się w tym celu uciec do metod nieco mniej przyjemnych od tradycyjnych? Co jest moralnie nagannego w tym, że dzięki współczesnej medycynie ludzie, którzy nie mogli mieć dzieci, teraz mogą je mieć? Stanowisko kościoła w tej kwestii uważam za absurdalne. Co się stało z idźcie i rozmnażajcie się? Pomijam fakt, że wg mnie większość ludzi nie powinna się w ogóle rozmnażać, i że być może natura wiedziała co robi, gdy pozbawiła niektórych tej możliwości, co nie zmienia faktu, że nie widzę nic złego w sztucznym zapłodnieniu.

Kolejny zabawny news, wspaniała, niezawodna, szybka i tania Poczta Polska nie radzi sobie z przesyłkami w okresie świątecznym! A to feler westchnął seler! I co nowego? Zima zaskoczyła drogowców, święta zaskoczyły pocztowców, chcieliśmy dobrze a wyszło jak zawsze - Polska, moi drodzy, Polska...

Na koniec zapraszam do zapoznania się artykułem na temat tak zwanego carpoolingu. Cała zabawa polega na tym, aby "podzielić" się z kimś miejscem w samochodzie. Zaiste jest to pomysł szczytny i chrześcijański, a i eko-zjeby z chęcią mu przyklasną. Posiada on jednak jedną wadę. Ktokolwiek wpadł na ten pomysł chyba nie do końca rozumie dlaczego wielu ludzi jeździ samochodami. Dlatego, że zamiast cudzych bąków wolą wąchać własne.

21 grudnia 2008

Dziękuję bogom, że nie urodziłem się niewolnikiem lub feministką!

19 grudnia 2008

Constans.

"- Piotr Pacewicz, jeden z wiceszefów "Gazety Wyborczej", nie wytrzymał. Wylał kubeł pomyj na laureata nagrody Dziennikarz Roku [...]"

Dobrze wiedzieć, że w przyrodzie ciągle istnieją pewne stałe, w tym przypadku modus operandi Gazety Wybiórczej!

Nie kop pana...

Dziś rano ku mej wielkiej uciesze natrafiłem na newsa o wdzięcznym tytule "12 lat więzienia za klapsa dla dziecka." Pomijając typową (niestety) dziennikarską nadinterpretację/manipulajcę tytułem, sam fakt, że taki projekt zostanie poddany pod głosowanie nie wróży nic dobrego.
Nie dość, że bezhołowie szerzy się w tempie geometrycznym, większość młodzieży zachowuje się gorzej od przysłowiowego bydła, a większość rodziców odsuwa od siebie obowiązek wychowania swoich dzieci, chętnie wyręczając się telewizją, gadżetami, szkołą, etc. Jaki więc obraz możemy namalować jeśli do istniejącego obecnie pejzażu nędzy i rozpaczy dodamy ustawowy zakaz stosowania kar cielesnych? Ci z Was, którzy mają więcej czasu i pieniędzy mogą udać się do krajów, w których pomysły te zostały wprowadzone w życie i dokonać oględzin organoleptycznych. Jeśli jednak ktoś nie dysponuje ani wolnym czasem ani nadmiarem gotówki, a jest gotów uwierzyć mi na słowo, to mogę powiedzieć, że skutkiem takiej polityki jest jeszcze większe "zbydlęcenie" i tak już rozpuszczonej młodzieży, zanik więzów rodzinnych połączonych z wypaczeniem się relacji rodzice dziecko. Skutek tego jest taki, że dzieci wychowują się same, mają własne dzieci w wieku 16 lat, których z oczywistych względów nie mogą dobrze wychować - nawet jeśli by chciały. Reasumując: łajno, łajnitum et omnia łajnitas.

Oczywistym jest, że należy przeciwdziałać ogólnie pojętej przemocy w rodzinie, lecz czy ustawowy zakaz kar cielesnych jest na pewno najlepszym sposobem? Szczerze wątpię. Przysłowiowy klaps, czy też "danie po tyłku" było środkiem wychowawczym od dawien dawna, żeby nie powiedzieć od zarania dziejów i śmiem twierdzić, że nikomu jeszcze nie zaszkodził. Oczywiście nachalnie promowany model cywilizowanego społeczeństwa, w którym nic nikomu nie wolno bo może naruszać czyjeś prawo do czegoś (chyba, że mowa o "mniejszościach" im oczywiście wolno naruszać prawa innych bo przecież są uciemiężeni) nie dopuszcza takiej opcji. Czy mnożenie bezsensownych i szkodliwych przepisów coś zmieni? Owszem, ale na gorsze. Jeżeli ktoś nie widzi tego, że ustawowy zapis tego rodzaju jest de facto powiedzeniem Róbta co chceta, piekła nie ma! Jest albo ślepy albo po prostu głupi, niestety ani jednych ani drugich nie brakuje.

Być może znajdą się tacy, co powiedzą, że przesadzam, widzę wszystko w czarnych kolorach. Niestety obawiam się, że efektem tego typu polityki może być tylko jedno, mianowicie podejście pt.: "Nie kop pana bo się spocisz!" Pamiętajmy jednak, że życie to nie film Stanisława Barei, choć egzystencja w tym kraju ciągle drastycznie go przypomina.

18 grudnia 2008

Prasówka.

Jeżeli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że tym krajem rządzą sitwy/sitwa, oto kolejny dowód, który pomoże je rozwiać.

A teraz coś z innej beczki. Nowoczesne polskie dzieci. Tytuł mnie zaciekawił, więc klikam i czytam: "[...] Polska w ostatnich latach awansowała do dziesięciu europejskich krajów z największym odsetkiem dzieci mających komórkę [...]" A niech mnie, cholernie dobry wyznacznik nowoczesności. Zwłaszcza, że mam dziwne wrażenie, że istnieje zależność pomiędzy
ilością i dostępnością gadżetów a poziomem funkcjonalnego analfabetyzmu. Za tak pojętą nowoczesność to ja dziękuję.

16 grudnia 2008

Dzień tego i owego.

Wiedzieliście, że jutro jest dzień bez przekleństw? Ja nie wiedziałem! Wiem za to na pewno, że zbyt dużo obecnie jest dni tego i owego. Od pewnego czasu mam wrażenie, że wszystko musi mieć swój dzień.

Kiedyś był dzień dziadka, babci, ojca, matki, kobiet, itd. Dziś natomiast każdy i wszystko musi mieć swój dzień. Dzień bez ... (wpisać używkę, opcjonalnie środek lokomocji), dzień walki z ... (wpisać chorobę, opcjonalnie jakiś "-izm"), dzień ... (wpisać zawód). Każde gówno ma teraz swój dzień. Nie wiem tylko dokładnie po co? Pierwsze i chyba jedyne skojarzenie jakie wpada mi do głowy, to zorganizujmy wielki koncert charytatywny dla ludzi z miejsca, którego nie potrafimy wskazać na mapie, po to aby się lepiej czuć z samym sobą, a następnego dnia mieć to w dupie. Wszystko na pokaz. Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku, że powinniśmy obchodzić tylko jeden dzień, za to przez cały rok, dzień świra...

Będąc przy rzeczach, zgoła bezcelowych, lub, ujmując to inaczej, takich, które można potłuc o kant tyłka, muszę wspomnieć o kolejnej genialnej kampanii jaką popełniło min. MSWiA. Mam na myśli akcję pt. Kocham nie biję. Jedno proste pytanie, do kogo jest ona skierowana?
Do normalnych ludzi, którzy od czasu do czasu dadzą dziecku po tyłku, czy do patologii napierdalającej swoje pociechy sznurem od żelazka? "Normalni" ludzie nie stanowią zagrożenia dla swoich własnych dzieci, a patole i tak mają wszystko w dupie i im dzieci powinno się po prostu zabierać. Kropka. Kolejny raz okazuje się, że Polska jest bardzo bogatym krajem, gdyż stać Ją na wyrzucanie pieniędzy w błoto na każdym kroku.

(No chyba, że wpiszemy tę kampanię w nurt powszechnej kastracji "cywilizowanych społeczeństw". Klapsa dać nie można, czarnego nazwać czarnym nie można, praw dżdżownic ograniczać nie można....)

08 grudnia 2008

Pomysł na "prestiż"

Gdańscy urzędnicy po wielu bezsennych nocach wpadli na pomysł za pomocą, którego pragną podnieść prestiż starego miasta. Panowie! Ja mam o wiele lepszy pomysł! Jeżeli naprawdę zależy Wam na podniesieniu prestiżu tego miasta to wyświadczcie mu i sobie przysługę oddalając się szybko w nieokreślonym kierunku!

07 grudnia 2008

Wyspy, geje i nonsens.

Nie wiem dokładnie dlaczego, ale z ludźmi z wysp jest coś nie tak. Za dobry przykład potwierdzający tę tezę tym razem posłużą Australijczycy. (Bo ile można cisnąć z angoli?) Część mieszkańców Australii kierując się zasadą, mówiącą, że od przybytku głowa nie boli wystąpiła z radosną inicjatywą mającą na celu "stworzenie" dodatkowych płci. Poza powtórzeniem stwierdzenia, że czas apokalipsy jest bliski pozostawiam ten genialny pomysł bez komentarza.

Skoro już jesteśmy przy kuriozach, to chyba po raz pierwszy zgadzam się z gejami! Popieram depenalizację! Wiem, że środowiska gejowskie nie zgodzą się z mną, ale wydaje mi się, że ich już wystarczająco pokarało.

04 grudnia 2008

Stąd do nieskończoności...

...czyli po raz kolejny kikla słów o głupocie i upadku cywilizacji białego człowieka.

Wyobraźcie sobie, że geje i lesbijki będąc oddzielnym rodzajem człowieka potrzebują oddzielnej wersji biblii. Tak, potrzebują specjalnej biblii dla gejów i lesbijek.

Ta normalna jest zła, przesiąknięta heteroseksualną propagandą. Nie propaguje politycznej poprawności i rżnięcia chłopców w dupsko, więc trzeba napisać nową. Co dokładnie znajdzie się w nowej wersji biblii tego jeszcze do końca nie wiadomo, ale zawsze można się domyślać. A może lepiej nie? Po krótkiej chwili zastanowienia stwierdzam, że nie będę snuł hipotez na ten temat, dlatego, że za każdym razem gdy to robię, potem okazuje się, że wszystkie wymyślone przeze mnie bzdurne hipotezy stają się rzeczywistością.

Mam za to propozycję. Wiem, że jest wiele wersji biblii, wiem także, że na wersji dla gejów się skończy. Po co jednak się rozdrabniać i mnożyć istniejące wersje? Czy nie lepiej by było stworzyć coś bardziej uniwersalnego? Proponuję więc biblię dla debili.

...natenczas Bóg stworzył debila.

A reszta to historia...

Bez komentarza.

Pytanie: Co się dzieje, gdy pastuchom daje się do ręki władzę zamiast kijka?

Odpowiedź.

02 grudnia 2008

...kracja po polsku.

Pora na słów kilka o "polskiej egzotyce", czyli o tym jak wygląda demokracja po polsku. Można by ją bez większego problemu, z biegu nazwać dupokracją z racji tego, że po prostu jest do dupy, byłoby to jednak zbytnie uogólnienie.

Polską odmianę demokracji można z powodzeniem nazwać sitwokracją, Ci bardziej spostrzegawczy pewnie zauważyli, że nie jestem autorem tego terminu :) Jak widać na załączonym obrazku artykuł o tym tytule ukazał się w jednym z wydań "Wprost". Traktował on o tym, jak to miejscowe koterie różnego rodzaju szkodzą rozwojowi demokracji oraz utrudniają życie przeciętnemu obywatelowi. Nic odkrywczego, przykra, szara polska codzienność...

Wspomniany artykuł ukazał się, o ile mnie pamięć nie myli, w 2001 roku, treść niestety pozostaje aktualna po dziś dzień. Nie żeby mnie to bardzo dziwiło... Ciągle dziwi mnie jednak ten sposób myślenia, postrzegania świata. Jeżeli się nie mylę to w jednej z książek Ziemkiewicza czytałem, że na dzień dzisiejszy mamy więcej koncesji i tego typu ograniczeń niż w `90 (sic!)
Nie trzeba jednak sięgać po publikacje, zestawienia czy też statystyki aby przekonać się, że nasze państwo za wszelką cenę chce utrudnić obywatelowi życie. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu są różnego rodzaju koncesje i obwarowania prawne mające na celu zamknięcie bądź też znaczne utrudnienie dostępu do wielu profesji. Nie mówię tu jedynie o najbardziej znanym zawodzie prawnika, popatrzmy choćby na to ile czasu i trudu kosztuje założenie głupiej działalności gospodarczej. Sprawdźcie jak ta procedura wygląda zagranicą, a jak w Polsce.

Prawdę powiedziawszy to nie ma co się specjalnie rozwodzić. Jak kraj długi i szeroki sitwa na sitwie i sitwą pogania. Nieważne jaka grupa zawodowa, wszędzie znajdzie takie lub inne kółko wzajemnej adoracji gotowe w każdej w chwili utrudnić innym życie lub zatuszować brak profesjonalizmu swoich ziomków. Rzecz jasna wszyscy mają głęboko w dupie wpływ tego rodzaju postępowania na gospodarkę w skali makro (o ile w ogóle w ich świadomości funkcjonuje takie pojęcie). Liczy się jedynie moja dupa i moja kieszeń! Po nas choćby potop... Wolny rynek? Równość szans? Równość wobec prawa? Panie, tu je Polska, na głowę żeś Pan upadł? Nie smarujesz nie jedziesz....

I jak w tym kraju ma być dobrze?

PS
Tak a propos smarowania, przypomniała mi się rozmowa z moim kolegą z Anglii. Rozmawialiśmy o tym ile się zarabia w Polsce i w Anglii. Zahaczyliśmy o lekarzy, powiedziałem, że u nas bajki nie ma, no ale w sumie jak taki jeden z drugim weźmie w łapę to aż tak źle na tym nie wychodzi. Po tym jak już go przekonałem, że nie robię go w bambuko i, że z tym braniem łapówek przez lekarzy to nie żart, usłyszałem: "Ale za co oni mieliby tak właściwie brać te łapówki..."

Jaki z tego wniosek? Podróże kształcą...