Kobiety zawiodły się na Obamie! Organizacje kobiece w USA podniosły larum, gdyż ilość kobiet w gabinecie Obamy ich zdaniem jest nieodpowiednia. W pełni się zgadzam, jest ich o 5 za dużo! A tak na poważnie, to, jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, Obama dobierając swój gabinet kierował się umiejętnościami poszczególnych ludzi, a nie tym jaką mają płeć. Należy podkreślić, że jest to rozwiązanie ze wszech miar wskazane i sensowne, które w pełni popieram. Wydaje mi się, że każdy, choćby średnio rozsądny człowiek, zdecydowałby się na podobne kryterium przy wyborze ludzi, z którymi będzie współpracował.
Rzecz jasna przedstawicielki nurtu, jak to trafnie określił JKM, feminazimu nie są pocieszone tym faktem i twierdzą, że "jest to gigantyczny krok wstecz". Czy środowiska kobiece w Stanach naprawdę liczyły na bezkrytyczny barter? Poparcie za miejsca w gabinecie? Nie wiem. Jeśli tak, to wykazały się niezwykłą naiwnością. Wiem za to, że roszczeniowa postawa reprezentowana przez te środowiska jest co najmniej niepokojąca. Jakiś czas temu czytałem o pomyśle, chyba szwedzkim, aby kobiety miały ustawowo zagwarantowane 50% miejsc w każdej partii zasiadając w parlamencie (o ile mnie pamięć nie myli). Pomysły tego typu są jawnym zamachem na demokrację, nie wspominając o tym, że można by je umieścić w encyklopedii pod hasłem dyskryminacja. Niech posłuży to jako smutny przykład tego o czym mówię od dawna, zazwyczaj Ci, którzy najgłośniej i najzacieklej walczą z "dyskryminacją" okazują się być faszystami pierwszego sortu. Kobiety mogą startować w wyborach na tych samych zasadach co mężczyźni, mają także prawo głosu, więc jeśli (hipotetycznie) do parlamentu nie dostanie się ani jedna, można albo zwalić winę na mężczyzn (którzy są przecież odpowiedzialni za całe zło na świecie, z gradobiciem włącznie), albo usiąść i zastanowić się co robimy nie tak? Oczywiście wyjście nr 1 jest o wiele łatwiejsze. Jestem szalenie ciekaw, czy jeśli np. grupa zawodowa chirurgów składałaby się w 100% z białych mężczyzn, to czy pewne środowiska byłyby tak samo chętne aby w ramach równouprawnienia znaleźli się tam przedstawiciele rożnego rodzaju mniejszości, po korespondencyjnym kursie zakładania bypassów.
Obamie oberwało się również od środowisk homoseksualnych, dlatego że do wygłoszenia inwokacji podczas zaprzysiężenia na prezydenta wybrał pastora, który, o zgrozo!, nie kryje się ze swoimi konserwatywnymi poglądami vide nie popiera aborcji i homo-ślubów. (A przecież prawo do wyskrobania się jest jednym z podstawowych praw człowieka, przepraszam kobiety). Szczerze powiedziawszy nie sądziłem, że Obamie uda się tak szybko wywołać u mnie "sympatię", albo inaczej, że w ogóle uda mu się wywołać u mnie sympatię. A tu proszę, życie jest pełne niespodzianek!
Gigantyczny krok wstecz? Nie, mały krok w dobrym kierunku....
Rzecz jasna przedstawicielki nurtu, jak to trafnie określił JKM, feminazimu nie są pocieszone tym faktem i twierdzą, że "jest to gigantyczny krok wstecz". Czy środowiska kobiece w Stanach naprawdę liczyły na bezkrytyczny barter? Poparcie za miejsca w gabinecie? Nie wiem. Jeśli tak, to wykazały się niezwykłą naiwnością. Wiem za to, że roszczeniowa postawa reprezentowana przez te środowiska jest co najmniej niepokojąca. Jakiś czas temu czytałem o pomyśle, chyba szwedzkim, aby kobiety miały ustawowo zagwarantowane 50% miejsc w każdej partii zasiadając w parlamencie (o ile mnie pamięć nie myli). Pomysły tego typu są jawnym zamachem na demokrację, nie wspominając o tym, że można by je umieścić w encyklopedii pod hasłem dyskryminacja. Niech posłuży to jako smutny przykład tego o czym mówię od dawna, zazwyczaj Ci, którzy najgłośniej i najzacieklej walczą z "dyskryminacją" okazują się być faszystami pierwszego sortu. Kobiety mogą startować w wyborach na tych samych zasadach co mężczyźni, mają także prawo głosu, więc jeśli (hipotetycznie) do parlamentu nie dostanie się ani jedna, można albo zwalić winę na mężczyzn (którzy są przecież odpowiedzialni za całe zło na świecie, z gradobiciem włącznie), albo usiąść i zastanowić się co robimy nie tak? Oczywiście wyjście nr 1 jest o wiele łatwiejsze. Jestem szalenie ciekaw, czy jeśli np. grupa zawodowa chirurgów składałaby się w 100% z białych mężczyzn, to czy pewne środowiska byłyby tak samo chętne aby w ramach równouprawnienia znaleźli się tam przedstawiciele rożnego rodzaju mniejszości, po korespondencyjnym kursie zakładania bypassów.
Obamie oberwało się również od środowisk homoseksualnych, dlatego że do wygłoszenia inwokacji podczas zaprzysiężenia na prezydenta wybrał pastora, który, o zgrozo!, nie kryje się ze swoimi konserwatywnymi poglądami vide nie popiera aborcji i homo-ślubów. (A przecież prawo do wyskrobania się jest jednym z podstawowych praw człowieka, przepraszam kobiety). Szczerze powiedziawszy nie sądziłem, że Obamie uda się tak szybko wywołać u mnie "sympatię", albo inaczej, że w ogóle uda mu się wywołać u mnie sympatię. A tu proszę, życie jest pełne niespodzianek!
Gigantyczny krok wstecz? Nie, mały krok w dobrym kierunku....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz