16 grudnia 2008

Dzień tego i owego.

Wiedzieliście, że jutro jest dzień bez przekleństw? Ja nie wiedziałem! Wiem za to na pewno, że zbyt dużo obecnie jest dni tego i owego. Od pewnego czasu mam wrażenie, że wszystko musi mieć swój dzień.

Kiedyś był dzień dziadka, babci, ojca, matki, kobiet, itd. Dziś natomiast każdy i wszystko musi mieć swój dzień. Dzień bez ... (wpisać używkę, opcjonalnie środek lokomocji), dzień walki z ... (wpisać chorobę, opcjonalnie jakiś "-izm"), dzień ... (wpisać zawód). Każde gówno ma teraz swój dzień. Nie wiem tylko dokładnie po co? Pierwsze i chyba jedyne skojarzenie jakie wpada mi do głowy, to zorganizujmy wielki koncert charytatywny dla ludzi z miejsca, którego nie potrafimy wskazać na mapie, po to aby się lepiej czuć z samym sobą, a następnego dnia mieć to w dupie. Wszystko na pokaz. Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku, że powinniśmy obchodzić tylko jeden dzień, za to przez cały rok, dzień świra...

Będąc przy rzeczach, zgoła bezcelowych, lub, ujmując to inaczej, takich, które można potłuc o kant tyłka, muszę wspomnieć o kolejnej genialnej kampanii jaką popełniło min. MSWiA. Mam na myśli akcję pt. Kocham nie biję. Jedno proste pytanie, do kogo jest ona skierowana?
Do normalnych ludzi, którzy od czasu do czasu dadzą dziecku po tyłku, czy do patologii napierdalającej swoje pociechy sznurem od żelazka? "Normalni" ludzie nie stanowią zagrożenia dla swoich własnych dzieci, a patole i tak mają wszystko w dupie i im dzieci powinno się po prostu zabierać. Kropka. Kolejny raz okazuje się, że Polska jest bardzo bogatym krajem, gdyż stać Ją na wyrzucanie pieniędzy w błoto na każdym kroku.

(No chyba, że wpiszemy tę kampanię w nurt powszechnej kastracji "cywilizowanych społeczeństw". Klapsa dać nie można, czarnego nazwać czarnym nie można, praw dżdżownic ograniczać nie można....)

Brak komentarzy: