Pierwszy wyrobnik polskiej kinematografii vel Andrzej Wajda ma zamiar nakręcić film o Bolku.
Cóż mogę powiedzieć, nie będzie to pierwszy gniot na jego koncie, miejmy jednak nadzieję, że przy odrobinie szczęścia ostatni.
Wajda wielkim człowiekiem i reżyserem będąc mówi: "- Martwi mnie i gniewa sytuacja, w której bohater Solidarności, Lech Wałęsa, który odegrał w naszej historii tak ważną rolę, atakowany jest przez ludzi, którzy w porównaniu z nim są nikim - tłumaczy reżyser. - Ci ludzie pojawili się nie wiadomo skąd i prezentują najgorszą część naszego społeczeństwa. Nie mogę się z tym pogodzić".
Doskonale Pana Wajdę rozumiem! Też nie mogę się pogodzić z tym, że w naszym społeczeństwie ludzie reprezentujący sobą poziom spod znaku dna absolutnego atakują ludzi porządnych. Nie zapominajmy jednak, że Polska to jedno z tych miejsc po drugiej stronie lustra, a co za tym idzie, analogia kończy się na niemożności pogodzenia, bo co do kwestii kto jest dnem a kto nie różnię się z Wajdą diametralnie. Nie będzie chyba dla nikogo wielkim zdziwieniem, gdy powiem, że dla mnie dnem jest Wajda i Wałęsa.
A kim jest Wajda? Nie jest nikim, to pewne, ale nie jest też do końca tym za kogo się podaje.
Oto kilka wybranych smaczków z curriculum vitae pana rezysera, o których on sam raczej nie wspomina, a i przeczytać o nich w "oficjalnym obiegu" też raczej ciężko.
Andrzej Wajda: Odznaczony orderem Budowniczych Polski Ludowej, należał do ZNMS, ZAMP, PPR i PZPR, kłamał na temat śmierci swojego ojca (jakoby zginął w Katyniu), autor takich wypowiedzi jak: "Zarzuty słyszałem od reakcyjnie nastawionych ludzi w kraju, którzy z Powstania Warszawskiego zrobili świętość" - w odpowiedzi na krytykę filmu "Kanał", "Czy to wyjdzie mądrze, czy głupio, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia" - o filmie "Lotna", "Film winien być demaskowaniem kultury burżuazyjnej", "Koleżanki i koledzy, pamiętacie jak przed laty powoływałem się na Włodzimierza Illicza Lenina, którego definicję stanu rewolucyjnego przytoczyłem na jednej z narad. Powiem skromnie, że moje przepowiednie okazały się prorocze. Tym razem powołam się na Karola Marksa [...] Polskie filmy stały się dzisiaj pierwszym, a może jedynym sojuszniekiem kina radzieckiego [...]" O kim mówiono w następujący sposób: "wirtuoz rozładowywania kompleksów antyradzieckich", "najbliższy Marskizmowi twórca filmowy", chwalono za "rewizjonizm w stosunku do tradycji ułańskiej", "Posiada duże wyrobienie ideologiczne oraz wykazuje zdecydowaną postawę. Pod względem politycznym pewny. Członek PZPR. Dobry naukowiec. Zasługuje na zaufanie. Nie ma w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń natury politycznej czy te moralnej".
Można jeszcze dodać, pupilek "salonu", dobry kolega Adasia, współzałożyciel Agory/GW, przeciwnik istnienia IPN...
Reasumując, kłamca, sprzedawczyk, hiporkyta, faryzeusz... - w każdym razie wg moich standardów. Sprzedawczyk będzie wybielał sprzedawczyka - syptomatyczne. Co mogę powiedzieć, dziwnym by było, gdyby kurwa na stare lata została zakonnicą...
Cóż mogę powiedzieć, nie będzie to pierwszy gniot na jego koncie, miejmy jednak nadzieję, że przy odrobinie szczęścia ostatni.
Wajda wielkim człowiekiem i reżyserem będąc mówi: "- Martwi mnie i gniewa sytuacja, w której bohater Solidarności, Lech Wałęsa, który odegrał w naszej historii tak ważną rolę, atakowany jest przez ludzi, którzy w porównaniu z nim są nikim - tłumaczy reżyser. - Ci ludzie pojawili się nie wiadomo skąd i prezentują najgorszą część naszego społeczeństwa. Nie mogę się z tym pogodzić".
Doskonale Pana Wajdę rozumiem! Też nie mogę się pogodzić z tym, że w naszym społeczeństwie ludzie reprezentujący sobą poziom spod znaku dna absolutnego atakują ludzi porządnych. Nie zapominajmy jednak, że Polska to jedno z tych miejsc po drugiej stronie lustra, a co za tym idzie, analogia kończy się na niemożności pogodzenia, bo co do kwestii kto jest dnem a kto nie różnię się z Wajdą diametralnie. Nie będzie chyba dla nikogo wielkim zdziwieniem, gdy powiem, że dla mnie dnem jest Wajda i Wałęsa.
A kim jest Wajda? Nie jest nikim, to pewne, ale nie jest też do końca tym za kogo się podaje.
Oto kilka wybranych smaczków z curriculum vitae pana rezysera, o których on sam raczej nie wspomina, a i przeczytać o nich w "oficjalnym obiegu" też raczej ciężko.
Andrzej Wajda: Odznaczony orderem Budowniczych Polski Ludowej, należał do ZNMS, ZAMP, PPR i PZPR, kłamał na temat śmierci swojego ojca (jakoby zginął w Katyniu), autor takich wypowiedzi jak: "Zarzuty słyszałem od reakcyjnie nastawionych ludzi w kraju, którzy z Powstania Warszawskiego zrobili świętość" - w odpowiedzi na krytykę filmu "Kanał", "Czy to wyjdzie mądrze, czy głupio, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia" - o filmie "Lotna", "Film winien być demaskowaniem kultury burżuazyjnej", "Koleżanki i koledzy, pamiętacie jak przed laty powoływałem się na Włodzimierza Illicza Lenina, którego definicję stanu rewolucyjnego przytoczyłem na jednej z narad. Powiem skromnie, że moje przepowiednie okazały się prorocze. Tym razem powołam się na Karola Marksa [...] Polskie filmy stały się dzisiaj pierwszym, a może jedynym sojuszniekiem kina radzieckiego [...]" O kim mówiono w następujący sposób: "wirtuoz rozładowywania kompleksów antyradzieckich", "najbliższy Marskizmowi twórca filmowy", chwalono za "rewizjonizm w stosunku do tradycji ułańskiej", "Posiada duże wyrobienie ideologiczne oraz wykazuje zdecydowaną postawę. Pod względem politycznym pewny. Członek PZPR. Dobry naukowiec. Zasługuje na zaufanie. Nie ma w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń natury politycznej czy te moralnej".
Można jeszcze dodać, pupilek "salonu", dobry kolega Adasia, współzałożyciel Agory/GW, przeciwnik istnienia IPN...
Reasumując, kłamca, sprzedawczyk, hiporkyta, faryzeusz... - w każdym razie wg moich standardów. Sprzedawczyk będzie wybielał sprzedawczyka - syptomatyczne. Co mogę powiedzieć, dziwnym by było, gdyby kurwa na stare lata została zakonnicą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz