23 grudnia 2008

Prasówka.

Oto czytamy, iż wg kościoła in vitro jest moralnie naganne. O ile rozumiem, że z pewnych względów obiektywnych kościół nie może przyklasnąć pewnym pomysłom, to niezmienna, krytyczna postawa wobec sztucznego zapłodnienia nieco mnie dziwi. Co jest złego w tym, że ktoś chce mieć dziecko, lecz z pewnych względów musi się w tym celu uciec do metod nieco mniej przyjemnych od tradycyjnych? Co jest moralnie nagannego w tym, że dzięki współczesnej medycynie ludzie, którzy nie mogli mieć dzieci, teraz mogą je mieć? Stanowisko kościoła w tej kwestii uważam za absurdalne. Co się stało z idźcie i rozmnażajcie się? Pomijam fakt, że wg mnie większość ludzi nie powinna się w ogóle rozmnażać, i że być może natura wiedziała co robi, gdy pozbawiła niektórych tej możliwości, co nie zmienia faktu, że nie widzę nic złego w sztucznym zapłodnieniu.

Kolejny zabawny news, wspaniała, niezawodna, szybka i tania Poczta Polska nie radzi sobie z przesyłkami w okresie świątecznym! A to feler westchnął seler! I co nowego? Zima zaskoczyła drogowców, święta zaskoczyły pocztowców, chcieliśmy dobrze a wyszło jak zawsze - Polska, moi drodzy, Polska...

Na koniec zapraszam do zapoznania się artykułem na temat tak zwanego carpoolingu. Cała zabawa polega na tym, aby "podzielić" się z kimś miejscem w samochodzie. Zaiste jest to pomysł szczytny i chrześcijański, a i eko-zjeby z chęcią mu przyklasną. Posiada on jednak jedną wadę. Ktokolwiek wpadł na ten pomysł chyba nie do końca rozumie dlaczego wielu ludzi jeździ samochodami. Dlatego, że zamiast cudzych bąków wolą wąchać własne.

3 komentarze:

Szpila pisze...

Apropo in vitro. Katol myśli inaczej (a ja się do Nich zaliczam), a mianowicie tak: gdyby Bóg chciał, żebym miał potomstwo, to mnie nim obdarzy. Proste. Taka jest wiara. I jest różnica od tego, kiedy zarodek powstaję podczas aktu płciowego między kobietą a mężczyzną, a kiedy powstaje w laboratorium. Trzeba też pamiętać, że tylko jakaś cześć zarodków ma szanse 'przeżycia'. W laboratoriach powstają setki takich zarodków, spośród których niszczy się nadwyżkę, dobierając te 'najodpowiedniejsze', tym samym, według nauki kościoła i zdrowego rozsądku, niszczy się życie. To jest jak przemysłowa aborcja. Jasne, rodzą się dzieci, dając radość rodzicom, którzy nigdy by ich mieć nie mogli...ale nie można mieć wszystkiego. Ja nie będę wybitnym matematykiem, bo nie mam talentu, zdolności, predyspozycji, a Ty nie będziesz miał potomstwa, bo nie możesz. Proste.

MIT pisze...

Nie chcę wdawać się z Tobą w jałowe dyskusje - a dyskusje na temat wiary i tego co by Bóg chciał, a czego nie - zazwyczaj takie są, ale idąc tym tokiem rozumowania można także powiedzieć, że gdyby Bóg chciał żeby facet z wadą serca żył to by żył, więc nie operujmy mu serca!Widać to był boski plan, nie wolno ingerować! To po 1, a po 2 wydaje mi się, że jest cień szansy na to, że gdybyś sam był w takiej sytuacji to może, może nieco zmieniłbyś zdanie (tak wiem, że jesteś katolem :) )A, i po 3 to mylisz się, bo to ja nie będę matematykiem, a Ty nie będziesz miał potomstwa! (Ciaho też nie będzie matematykiem)

ciaho pisze...

Mit ma rację - nie będę matematykiem